Zapewne wielu z was, czytało gdzieś w jakiś źródłach historycznych o życiu w latach 40', dwudziestego wieku. Nie było wcale tak sielankowo, poziom przestępczości był zdumiewający, a to głównie w takich miastach jak Nowy Jork, czy Los Angeles, potocznie zwane miastem aniołów. Kiedy dowiedziałem się, że ma wyjść gra w tych klimatach, przebierałem nogami jak niemowlak, cieszący się z nowej zabawki. Czy studiu Team Bondi, udało się wywiązać z zadania i przelać klimat znany z papierów, na ekran naszych monitorów ? Zapraszam do przeczytania recenzji z gry L.A. Noire.
Fabuła rozgrywa się jednak w tym drugim mieście Los Angeles, właściwie trudno tutaj mówić o głębszej fabule. Podczas rozgrywki sterujemy Cole'em Phelps'em, weteranem II wojny światowej, po której ukończeniu wstąpił w szeregi policji, zaczynając oczywiście od takiego żółtodzioba na tak zwanym "krawężniku". Kiedy jednak jego przełożony przydziela mu przesłuchanie, podejrzanego, w sprawie morderstwa. Cole wykazuje się znakomitym instynktem i kładzie podejrzanego na łopatki. Tym samym awansuje on w hierarchii policyjnej, gdzie prowadzi ciekawsze śledztwa, co raz trudniejsze.
Zaczynamy od mundurowego :D
Głównym celem fabuły jest chyba poznanie głównego bohatera, ponieważ przerywniki z jego udziałem podczas wojny o czymś chcą nam powiedzieć, czego na pewno dowiemy się pod koniec naszej przygody. Oczywiście podczas naszej przygody w Los Angeles, natkniemy się na wiele dodatkowych nawet nie powiem, że śledztw, tylko pościgów, za bandytami, którzy popełnili większy czyn karalny niż przekroczenie prędkości, jednak to większego powiązania z fabułą nie ma, to jest taki jakby dodatek dla rozluźnienia atmosfery między śledztwami. Jak wyglądają lokacje ? Można powiedzieć, że przypominają te uliczki, które w tamtych czasach za dnia tętniły życiem, a nocą tętniły zbrodnią. Gra jest liniowa, to znaczy, że nie mamy dodatkowych wątków do fabuły, oprócz parę dodatkowych śledztw, które nie pojawiły się od razu w wersjach konsolowych.
Sceny są naprawdę mocne.
Przygoda zawarta w L.A. Noire na pewno nie jest odpowiednia dla młodszych graczy, chodzi mi tutaj o 12-latków, którzy zapewne nie dorośli jeszcze do takich rzeczy, aby zrozumieć sceny na ekranie. Myślę, że aby poznać fabułę L.A. Noire, trzeba mieć ukończone te 16-lat, chociaż gra ma na pudełku napisane "Tylko dla dorosłych". Zapomniałem wspomnieć, że śledztw nie prowadzimy sami, pomagają nam partnerzy, ale trudno to nazwać pomocą, skoro tylko tak jakby nam towarzyszą i pomagają nam podczas strzelanin, które są widowiskowe, ale to by było na tyle z części fabularnej L.A. Noire.
Mechanika Gry w L.A. Noire nie jest skomplikowana, ale ciężko mi ją opisać. Bowiem mamy tutaj elementy detektywistyczne, elementy strzelanin i elementy typowego sandbox'a. Takie jakby trzy w jednym, ale czy to aby na pewno było dobre rozwiązanie ? Dla wielu graczy, którzy lubią ciekawy klimat, to tytuł L.A. Noire jest dobrym wyjściem, jednak muszą być przygotowani na strasznie monotonne śledztwa, owszem różnią się one, jakby to nazwać...poziomem trudności, chociaż i tutaj nie jest wymagany aż tak wielki język angielski, który powinien być potrzebny, gdyż gra nie została wydana po polsku. Po prostu nawet jeżeli, nie uda nam się wyciągnąć wszystkiego z przesłuchiwanych osób to i tak zaliczymy śledztwo.
Mamy między innymi notes.
Wspomniany wyżej notes, służy nam jako informator, mamy tutaj: Listę podejrzanych, listę przesłuchiwanych, listę miejsc do których możemy się udać, listę poszlak, które zebraliśmy podczas danego śledztwa, a także dodatkową stronę z tzw. "punktami intuicji", po których użyciu możemy łatwiej rozgryźć przesłuchiwaną osobę. Rzecz przydatna i dodająca smaczku grze, niestety gorzej jest już z przesłuchaniami. Mimo że autorzy wprowadzili system realistycznego ruchu twarzy, to i tak często podejrzany może nas zmylić i tutaj przyda się znajomość języka angielskiego.
Poszukiwanie poszlak.
Poszukiwanie poszlak, to również po wielu śledztwach nudzący moment dla wielu graczy, praktycznie nie mamy z tego żadnej frajdy chyba że kogoś aż tak bardzo fascynuję przesuwanie myszki komputera i klikanie w jej klawisze, to wtedy znajdzie tutaj troszeczkę zabawy, ale tak to nie ma się z czego zachwycać, oczywiście też nie koniecznie musimy znaleźć wszystkie poszlaki, ale jeżeli mamy ich więcej, tym łatwiej nam znaleźć dowód na winę danej osoby, która popełniła daną zbrodnię, a czasami naprawdę skurczybyki są twarde, ciężko ich złamać jeżeli mamy im coś udowodnić.
Tak wyglądają przesłuchania.
Przesłuchania również po kilku śledztwach robią się nudne, jednak mi się podobały, ale w formie dźwiękowej, a dokładniej przez głosy aktorów podkładających głos, gdzie Cole Phelps, po prostu jest mistrzem świata, tak powinien brzmieć prawdziwy detektyw, ale to za mało aby nadrobić w innych ciekawych kwestiach. Czasami aby kogoś zmusić do gadania, musimy mu postawić zarzut, nie koniecznie prawdziwy, ale jeżeli nie znajdziemy na niego chociaż jednego dowodu, wyśmieje nas i przestanie mówić.
Pościgi.
Pościgi za podejrzanymi to chyba najciekawszy element gry, ale daleko mu do realizmu, jednak szukanie realizmu w grach jest głupotą, to tak jakby w matematyce szukać język polskiego...bez sensu. Pościgi mają dwie formy: transportową i chodzącą, tak je nazwałem bo tak właśnie wyglądają. Bardziej efektowniejsza jest ta "chodzącą" nasz dzielny detektyw musiał gdzieś czerpać lekcje parkour'u, ponieważ wspina się po ścianach, skaczę po dachach jak małpa. Może w tamtych czasach byli tacy policjanci, nie warto nad tym rozmyślać po prostu warto się bawić razem z Phelpsem.
Elementy sandoboxowe też się pojawiają, ponieważ mamy otwarty świat, ale strasznie liniowy, to jest taki jakby paradoks, ponieważ mamy coś otwartego, a jednocześnie zamkniętego. To chyba tyle z mechaniki, elementy strzelanin, są po prostu normalne, jak w każdej innej grze, nie ma większej sensacji.
Dźwięk i Otoczenie, ten podpunkt recenzji, wypada dosyć dobrze. Nie mamy tutaj przesadnie złej muzyki, nawet powiem, że jest ona dobra, niestety nie mogę znaleźć kto ją skomponował, ale zapewne nie był to tylko jeden kompozytor. Jest ona klimatyczna, wpada w ucho nawet dla takiego kogoś jak ja. Przeważnie w grze występuje muzyka typu: Jazz, ale ciężko mi jednoznacznie określić czy tylko ona, najbardziej spodobał mi się Main Theme L.A. Noire, czyli muzyka, która towarzyszy nam przy menu głównym.
Otoczenie, przypomina rzeczywiście te uliczki z Los Angeles, w tamtych latach, mamy tutaj elementy realizmu, ponieważ miasto wygląda przejrzyście i ciężko rozpoznać w zwykłym cywilu złoczyńce, nie ma za bardzo tutaj aż tak bardzo zróżnicowanego terenu, jednak to nie jest minusem. Kilka budowli może zaskoczyć, chociażby napis "Hollywood", który naprawdę zrobił na mnie dobre wrażenie. Podsumowując warto zagrać w L.A. Noire, chociażby dla klimatu, jeżeli szukacie tam mocnej akcji, to jej nie znajdziecie, grę polecam głównie fanom takich produkcji jak "Syberia". W tym tygodniu nie zdradzę wam, co będę oceniał za tydzień, czekajcie do soboty ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz