sobota, 17 grudnia 2011

Zmiana Planów - Świątecznie !


Zaczynając od życzeń chciałbym was przeprosić znowu za już drugą w historii tego bloga zmianę planów, ale jest to spowodowane moim nie ukończeniem gry, która miała dzisiaj poddać się recenzji, troszeczkę się przyznam nie chciało mi się jej skończyć. W związku z tym, że zbliżają się święta, przedstawię tutaj po pięć gier, na PC, PS3  w które warto zagrać podczas przerwy świątecznej, postaram się dobrać tylko takie, w które ja grałem, bądź też jestem pewny, że warto je polecić.

Zaczniemy od PC'ta, ponieważ jest on najbardziej popularny i wielu graczy, właśnie w święta poświęci jemu trochę więcej czasu. W co warto się zaopatrzyć na zimowe wieczory ?


Bez wątpienia, The Elder Scrolls V: Skyrim, to najlepszy RPG, który można dostać właśnie na PC'ta, chociaż gra została stworzona z myślą o posiadaczach konsoli, to PC'towcy nie mogą narzekać. Mamy tutaj rozległą krainę, bardzo dużo ciekawych questów zarówno głównych jak i pobocznych oraz wiele innych ciekawostek. Nie mogę więcej powiedzieć o tej grze, gdyż moje obcowanie z nią nie jest jeszcze zakończone, ale zdecydowanie gra jest dla graczy, którzy mają już doświadczenie z poprzednimi odsłonami serii.


Kolejną grą, w którą warto zagrać jest Call of Duty: Modern Warfare 3. Genialna fabuła, znakomita muzyka i cóż tu więcej dodać, po prostu trzeci raz to samo, z pewnymi ulepszeniami, kto przeczytał recenzję ten wie, że tytuł jest godny polecenia, chociażby dla kontynuacji fabuły. Zresztą multiplayer też nie odstrasza.


Battlefield 3, gorący kąsek, który został wydany na talerzu przed Call of Duty, mimo to jednak fabuła nie jest tak rewelacyjna jak to w wypadku Call of Duty, jednak Multiplayer po prostu niszczy głowę, mamy tutaj dosłownie wszystko, możemy: latać, biegać, skakać, jeździć, czołgać się, pływać. Możliwości jest wiele więcej, tak że polecam ten tytuł ze względu na Multiplayer. Mogę szczerze się przyznać, że nie grałem na PC, ale grałem na konsoli PS3, widać znaczne różnice, graficznie jest znacznie gorzej niż na PC'cie, ale w multiplayerze, jest tak samo znakomicie.






Batman Arkham City. W tym roku Rocksteady wydało kolejną odsłonę Batmana, jak się spisuje możecie przeczytać w recenzji, a dla fanów Człowieka Nietoperza, ta pozycja jest obowiązkowa. Optymalizacja z konsol, jest bardzo udana, gra prezentuje się lepiej niż na konsolę, ze względu na więcej efektów. Jest znacznie dłuższa, co też pisałem w recenzji, po prostu dobra pozycja na święta.


Ostatnią dobrą pozycją na święta, na komputery osobiste, jest Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Znakomita pozycja dla fanów Gerlata, z którym zdążyli się zapoznać w książkach czy też w czasie poprzedniczki, czyli Wiedźmina jedyneczki. Gra starczy na trochę czasu, więc warto nad nią pomyśleć, jeśli ktoś lubi taki gatunek, osobiście pograłem, pograłem i w przeciwieństwie do Wiedźmina jedyneczki, dwójka bardziej mnie wciągnęła, co sprawiło, że przyjrzałem się jej bliżej, stąd ją polecam.

Czas na konsole Sony Playstation 3, czy warto w ogóle poświęcić jej czas w święta ? To pytanie kierowane jest tylko do posiadaczy. Usiądźcie wygodnie i czytajcie.





Battlefield 3, pisałem już o wersji na PC. Dlaczego polecam ją na PS3 ? Ponieważ tryb multiplayer wciągnie was na długie godziny, aż Joystick będzie potrzebował doładowania. Fabuła jest naciągana, taka sama jak w wersji PC, jedynie różnice jakie widzimy pomiędzy wersją konsolową a pctową, to grafika, która na PS3 i tak wygląda świetnie. Osobiście posiadam ten tytuł i polecam go na zimowe wieczory. Kampania krótka, multiplayer nieskończony.


Chcieliście kiedykolwiek zobaczyć jak wygląda życie na dzikim zachodzie w wersji wirtualnej ? Teraz możecie. Red Dead Redemption to kwintesencja tylko na konsolach. Dużo tutaj zdradzać nie będę, jednak z początku możecie się zniechęcić gdyż naprawdę wykonuje nudne misje, jednak dalej jest już tylko lepiej, całość się rozkręca jak dobry western. Warto sięgnąć po ten tytuł, chociażby dla samego klimatu, fabuła wcale nie jest taka krótka. Miłośnikom multiplayerów szczerze odradzam, jeżeli stawiacie tylko na multiplayer nie sięgajcie po tą grę, głównym powodem jest to, że mamy zbyt mało trybów, które mogą wciągnąć.





Fifa 12, najlepsza wirtualna piłka nożna na rynku. Nareszcie doczekaliśmy się tego, że FIFA wyciąga maksimum z tego co może, mogę śmiało powiedzieć, że PES 12, może się schować gdyż FIFA w tym roku jest bezkonkurencyjna. Obowiązkowa pozycja dla "piłkarzy" oraz dla tych, którzy w zimowe wieczory wolą pokopać trochę przed telewizorem.

Heavy Rain, gra już nie jest aż taka nowa, ale swoją fabułą poraża wszystkie inne gry. Warto w nią zagrać chociażby dlatego, że opowiada ciekawą historią, bardzo tajemniczą. Potrafi wyciągnąć z gracza emocje, dosłownie możemy przeżyć to co przeżywa główny bohater. Gra tylko dla osób starszych, którzy mają trochę oleju w głowie, zapewne spodoba im się ten tytuł. Posiadacze Move, będą mieli też okazje trochę powywijać przed ekranem.

  


Nowy Need For Speed, całkowicie odchodzi od zwykłych wyścigów, mamy tutaj coś takiego jak Quick Time Event, a całość wypełnia dobra ścieżka dźwiękowa i dobra fabuła. Osobiście miałem styczność z pełną wersją, ale tylko w trybie dla jednego gracza, podobno słyszałem, że multiplayer również jest ciekawy. Cóż, ja polecam ją ze względu na dobrą zabawę.
Jest oczywiście wiele tytułów, które są warte polecenia, ale w nie nie grałem, więc to jest tak jakby polecanie w ciemno, oczywiście zapewne też taka edycja jak dzisiejsza znajdzie się na Wielkanoc. Jeszcze raz Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Następny post 31 Grudnia, czyli w Sylwestra.

sobota, 10 grudnia 2011

Batman Arkham City - Recenzja


W roku 2009, pojawiła się gra Batman Arkham Asylum, który przez wielu krytyków został przyjęty w bardzo dobry sposób. Zmieniło się nasze nastawienie do naszego bohatera z dzieciństwa. Wcześniej znaliśmy go tylko z gier z grafiką kreskówką, bądź też pod znaczkiem Lego. Przełom jaki nastąpił w 2009 roku, został zapisany jako jeden z najbardziej zaskakujących momentów w grach o tematyce z Mrocznym Rycerze. Kiedy zapowiedziano kontynuację, wiele osób nie mogło się jej doczekać. Mamy 2011 rok i otrzymuje jeszcze lepszą historię Bruce Wayne'a. Chcecie się przekonać czy Rocksteady podołało wyzwaniu jakie otrzymali ? Zapraszam do przeczytania recenzji z gry Batman: Arkham City.


Fabuła ukazana w nowej odsłonie Batmana jest jeszcze lepsza niż w poprzedniej części, pod cyklem "Arkham". Akcja rozgrywa się tutaj w tytułowym Arkahm City, które powstało z odłamu najgroźniejszych przestępców i zostało zamknięte w specjalnej strefie, miasta Gotham, a to wszystko za sprawą nowego burmistrza Sharp'a, który był naczelnikiem szpitalu, w którym mieliśmy okazje się znaleźć w poprzedniej części. Oczywiście dziwnym trafem, pojawia się tam Batman, jednak na samym początku nie mam tutaj już biegania w pelerynie pod osłoną noc. Owszem jest również noc, ale biegamy chwilowo Brucem Waynem, a dlaczego ? Sami się o tym przekonacie jeżeli zagracie. Skoro mowa tutaj o najgroźniejszych przestępcach, to pojawią się tutaj między innymi: Dwie Twarze, Joker, Pingwin i wiele innych znanych postaci z uniwersum Batmana. Nowością jest to, że nie zostaniemy sami na polu bitwy Arkham City, pomagać nam będzie urocza Catwoman, która pod względem szybkości, sprawia wrażenie jakby Batman był grubym klockiem, ale nie o tym teraz pisać będziemy. Oczywiście znajoma pana Batmana, nadal będzie korzystać ze swoich złodziejskich zapędów i będzie walczyć o swój łup, ale niekiedy przyjdzie jej dowieść, że jednak stoi bardziej po stronie dobra niż zła.

Dwie Twarze i Catwoman :D



Wszystko kręci się wokół się Hugo Strange'a, który ma zamiar wprowadzić nieznaną procedurę 10, do życia. Oczywiście zadaniem naszego dzielnego Nietoperza jest powstrzymanie go, ale najpierw chcę się dowiedzieć za wszelką cenę czym jest procedura 10. Genialne przerywniki filmowe, pomogą nam się oswajać z fabułą, ale raczej jest to zbędne, gdyż od pierwszych minut, nie będziemy mogli oderwać oczu sprzed ekranu, filmiki stanowią po prostu wisieńkę na torcie, który Rocksteady zrobiło wyjątkowo słodki.

Przerywniki filmowe wyglądają bardzo filmowo.

Dalsze zaskakujące zwroty akcji, są po prostu nieprzewidywalne. Zaobserwujemy między innymi, jak Batman wiążę sojusz, chwilowy, ale jednak sojusz z jednym ze swoich wrogów. Fabuła w nowym Batmanie, nie kończy się tylko na wątku głównym, gdyż jest on stosunkowo krótki, ale jednak dłuższy od poprzedniczki. Po przejściu wątku fabularnego głównego, mam jeszcze wątki poboczne, gdzie poznamy również wiele ciekawych postaci, a przede wszystkim, porozmawiamy trochę więcej z Riddlerem, który w Arkham Asylum, był obecny tylko pod postacią głosu, który dobiegał z mikrofonu szpitala, tutaj może nie spotkamy się z nim twarzą w twarz, ale zobaczymy jego posturę, tyle mogę zdradzić, a więc oprócz fabuły głównej, mamy też fabułę poboczną.


Mechnika Gry, w przypadku poprzedniej części, uległa niewielkiej modyfikacji. Cieszy bardzo ten sam system walki, który nadal wygląda pięknie i efektownie, dodając dynamiki do gry. Zaczniemy jednak od gadżetów. W Arkham Asylum, mieliśmy kila gadżetów, które były nam potrzebne do przedzierania się przez kolejne lokacje, tutaj otrzymuje jeszcze dodatkowo: Zakłóczacz broni, Impuls elektryczny i broń, której nazwy zapomniałem, ale dzięki niej może wytwarzać lód, więc tutaj macie wskazówkę, że będzie jakiś wątek z Freezem. Ogólnie bronie są przydatne, ponieważ niekiedy mając większą ilość przeciwników sama taktyka nie wystarcza. Impuls elektryczny pozwoli nam otwierać przejścia, które wymagają doładowania prądem, bądź też uruchomi jakieś dźwignie, otworzy drzwi. Często też przyda nam się lodowa broń, jeżeli na przykład chcemy się przemieszczać po wodzie, co w połączeniu idzie dobre zastosowanie Pazura. Ogólnie arsenał, jaki oferują w Arkham City jest bardziej bogatszy, ale wcale nie jest tak łatwo nawet z masą gadżetów.

Deszyfrator został znacznie ulepszony.
Jakby tego było mało, również Catwoman, ma jakieś narzędzia, które posłużą jej w walce, wprawdzie nie ma aż tak rozległego arsenału, jak Batman, ale ona sama w sobie jest arsenałem, walka się nie zmienia, ale dynamika w jej wypadku jest jeszcze większa, z czego na ekranie widzimy dosyć szybką akcję...jeszcze szybszą. W przybliżeniu Kobieta-Kot, ma do dyspozycji: Bicz, którym łapie się różnego rodzaju gargulców, bądź też innych rzeczy, również Biczem, może wpierdzielić komuś w walce. Kolce, które rzuca pod nogi, a przeciwnicy padają jak domino i coś tam jeszcze było, ale zapomniałem nazwy, więc musicie w to zagrać.

Skoczna Kobieta-Kot...a tam koleś z pałką.
Zajmijmy się teraz drugą rzeczą, która nieuległa zmianie. Jest to tryb detektywistyczny. Jako najlepszy detektyw na świecie, wyprzedzamy technologię FBI czy CIA. Nasz Człowiek-Nietoperz, posiada specjalny tryb detektywa, dzięki któremu nawet największe morderstwo nie ujdzie na sucho. W poprzedniej części mieliśmy na to zasadzie włączenia "oczobolącego" tła, które podświetlało przedmioty, bądź rzeczy mające wpływ na jakieś ślady, poszlaki. Tutaj niestety nic się nie zmieniło, nadal mamy "oczobolące" tło, chociaż widać, że twórcy poszli do przodu i kiedy jesteśmy w ciemniejszym pomieszczeniu, nie razi to tak bardzo w oczy. Nadal ten tryb służy nam do lokalizowania przeciwników, szukania poszlak, czy odkrywania zagadek ukrytych przez Riddlera, w recenzji Batman Arkham Asylum, poświęciłem temu więcej czasu, tutaj uważam, że zbędne jest pisanie tego samego. Więc przejdziemy do kolejnej rzeczy.

Wszystko fajnie ;)

Przechodząc do kolejnego elementu porozmawiamy o Riddlerze i jego zagadkach. Pamiętacie z poprzedniej recenzji o poprzedniej odsłonie Batmana, że mieliśmy to na zasadzie "pytajników", które były koloru zielonego i trzeba było je zbierać. Tutaj praktycznie mamy to samo, ale zostało to trochę, że tak powiem utrudnione. Bo skoro to ma być "trofeum człowieka zagadki", to musi być w tym jakaś zagadka. Owszem, niektóre leżą luźno porozrzucane na ulicach Arkham City, ale niektóre są poukrywane, gdzieś w najniżej pod ziemią i żeby się do nich dostać trzeba się nieźle natrudzić. Mamy też tutaj formę zagadek, w formie pytań otrzymywanych przez Riddlera, a zaraz po tym szukamy w pomieszczeniu rozwiązanie, tyle dobrze, że pytanie pojawia nam się kiedy jesteśmy blisko jakiegoś obiektu, który może być rozwiązaniem. Trzecim elementem od Riddlera, są wyzwania, które pozwalają nam uratować zakładników, ale o tym pisać nie będę, gdyż jest to zwarte w misjach pobocznych, dodam tylko, że nie jest wcale tak łatwo. Aby zdobyć niektóre "pytajniki" trzeba się nieźle namęczyć, a w dodatku pomyśleć. Również Catwoman, ma swoje "pytajniki".

Na przykład, w który pytajnik trafić aby otrzymać "Pytajnik" :0




Teraz krótko o wyzwaniach Riddler'a, które pełnią rolę "walki", "łowcy". Odpowiednio od rysunku na wyzwaniu, musimy rozpoznać czy chodzi o walkę wręcz czy o wyzwanie łowcy. Skoro jesteśmy już przy wyzwaniach, warto dodać, że jeżeli posiadamy DLC Pack'a, to możemy rozegrać wyzwania Robinem, Nightwingiem oraz Catwoman, z czego otrzymujemy jeszcze dodatkowe stroje dla: Batmana, Catwoman, Robina i Nightwinga. Szczerze mówiąc, troszeczkę może was rozczarować to, że jeżeli chcecie przejść 100% gry, to musicie rozegrać wyzwania każdą postacią gdyż grając jedną, w moim przypadku był to Robin, otrzymywałem "Pytajniki Zagadki" tylko na postać Robina, a na resztę postaci nie otrzymywałem nic. Swoją drogą to lepiej, lubię więcej rozwałki.


Muzyka w Batman Arkahm City, występuję, kompozytora nie mogłem znaleźć, ale wykonał on fantastyczną robotę, praktycznie piszę to w każdej recenzji, że muzyka stoi na wysokim poziomie, ale według mnie muzyka jest również ważną rzeczą w grach, szczególnie takiej wagi. Pamiętamy dobrze, że w Arkham Asylum, praktycznie muzyki nie było, tym razem Rocksteady i Warnerbros, nie popełniło tego samego błędu, dając nam do gry bardzo dobrą muzykę, która towarzyszy nam w ważnych zwrotach akcji.


Teraz mowa o otoczeniu, miasto zostało wykonane w bardzo szczegółowy sposób, graficznie nie można narzekać. Lokacje są przemyślane, mimo że jest to niby mały obszar, sprawia on wrażenie rozległego świata. Dobrym zabiegiem jest to, że można zwiedzać budynki, które znajdują się w Arkham City. Oprócz tego, mamy do znalezienia kilka ciekawych "znajdziek", które też tyczą się lokacji w grze. Ogólnie rzecz biorąc, mamy praktycznie wszystko czego dusza zapragnie. Nie ma jak tego opisywać co tam się znajduję, czasami jest problem z ładowaniem tekstur, ale to wszystko dlatego, że aby załadować od razu cały świat w grze, przycinało by nas co jakieś kilka minut, dlatego od czasu do czasu wpadniemy na jakiegoś "laga".

Jest bardzo dobrze :D

Na koniec o przeciwnikach, zaczniemy od tych mniej ważnych, czyli od zwykłych kryminalistów, pod usługami większych kryminalistów (Dwie Twarze, Joker, Pingwin), każdy ma swoich sługusów i oczywiście występują klony przeciwników, bo to normalne, ale każdy przeciwniki jest zróżnicowany, "twarzowce" mają maski na twarzach, charakteryzujące dwie twarze, chociaż nie wszyscy "jokerowcy" mają wymalowane pyski na klaunów, a "pingwiny" są mieszanką zwykłych bandytów. Mi to pasuje. Większe postacie, tak zwani przeciwnicy główni, z którymi nie zawsze jednak staniemy twarzą w twarz aby ich unicestwić, są wykonani w innowacyjny sposób. Pingwin na przykład ma wbitą szklaną butelkę w jedno oko, a z bajek bądź też komiksów, nie przypominam sobie takiego zabiegu. Również dobrze wykonane są inne postaci, Jokera już znamy, ale takie Dwie Twarze, wygląda jak trzeba, w dodatku plakaty z jego podobizną porozwieszane po Arkham City, genialne. Nie można zdradzać tak wszystkich postaci, jednak jedna postać całkowicie mnie zwaliła z nóg, jest to Clayface, kiedy został oficjalnie potwierdzony przez Rocksteady, że pojawi się w grze, liczyłem na to, że zostanie zachowany chociaż taki jak to widać było w komiksach, osobiście nie czytam komiksów, ale czasami wejdę na jakieś stronę i spoglądam na nowości w świecie DC czy też Marvela. Calyface nie jest oldschoolową postacią, jest bardziej tą nowożytną. Więc naprawdę byłem zaskoczony.

Clayface :0
Nie zastanawiajcie się, załatwiajcie tą grę. Zrobiłbym podsumowanie, ale jest one tutaj zbędne według mnie. Gra nie ma minusów, tylko plusy. Ocena 5/5. Za tydzień zajmiemy się również ciekawą grą, ale z pewnymi niedoskonałościami. A mianowicie jest to:

sobota, 3 grudnia 2011

Assassin's Creed Revelations - Recenzja





Konstantynopol, wyobrażaliście sobie jak wyglądał kiedyś, znacie go zapewne z obrazków i lekcji historii w szkole, ale czy tak naprawdę wiecie o nim wszystko ? Zapewne nie, fikcyjna powieść o Assassynach, tamtejszych czasów, z którymi współpracuję Ezio, jest chyba jedną z najlepszych powieści jakiej kiedykolwiek mogliście dostrzec. Zapraszam do zatopienia się w XVI w. i przemierzenia rozległej krainy Konstantynopola. Jednym słowem, jedziemy !





Fabuła w nowej części przygód niestrudzonego Assassyna, jest jedną z najlepszych w serii, owszem nie jest ona tak długa, jak to było w przypadku również genialnej dwójki, ale musimy tutaj patrzeć na rozmach sytuacji i na to, że udział we wspomnieniach bierze również Altair, główny bohater z jedynki. Właśnie dzięki fabule poznamy, co ciekawego pozostawił, że Ezio postanowił tego szukać. Głównie wątek fabularny rozwija się w Konstantynopolu, tam będziemy praktycznie przez całą rozrywkę, możliwe że czasem przeniesiemy się do Masajafu, gdzie akcja miała pierwsza część serii.

Ezio się postarzał, ale nadal ma w sobie to coś

Właśnie, Ezio już się powoli starzeje, a dokładniej w jego wieku współczesny człowiek, rzadko kiedy jest taki sprawny, aby skakać po dachach i uciekać kilometry przed goniącymi go strażnikami, ale skupiajmy się dalej na fabule. Otóż podczas naszej przygody, nie będziemy tylko sterować Eziem czy też Altairem, przyjdzie nam również kilka razy poprowadzić Desmond'a, który znalazł się w stanie między Animusem a rzeczywistym światem. Owszem nie są to jakieś specjalne misje, ale rozmowy z "szesnastką" i nie mówię tutaj o jakiejś dziewczynie, tylko o obiekcie 16, który był poprzednikiem Desmond'a, z tych rozmów poznamy też po krótce jego historię.

Ciekawie to wygląda....
Fabuła jest pełna ciekawych zwrotów akcji, często zaskakujących rozwiązań. Spotkamy tutaj również damską wersję Leonarda da Vinci, o której więcej szczegółów nie będę zdradzał, bo popsuje wam frajdę z gry. Wiadomym zabiegiem jest to, że jest to część która zakończy wątki z Ezio Auditore i Altairem, poznamy powiązanie między nimi, które zapewne nie będzie zaskoczeniem, bardziej zaskoczeniem będą sekwencje z Altairem i kilka nowych rozwiązań Ezio, świetnie jest na przykład wtedy gdzie przeszukuje katakumby w poszukiwaniu pewnego artefaktu, który jest potrzebny do rozwiązania zagadki. Wcześniej nie przypominam sobie aby coś takiego było w serii, chyba że w misjach pobocznych. Cóż, fabuła jest bardzo dobra, można powiedzieć że nawet filmowa, jeżeli chodzi o Cut Scenki, to są one właśnie wykonane w filmowy sposób. Chodzi mi tutaj o te bardziej znaczące Cut Scenki, bo reszta jest normalnie wykonana na silniku gry. Nie mniej jednak, pokazują nam one fabułę jeszcze lepiej i dodają klimatu, chociaż nie zawsze powinny występować, bo niekiedy po prostu są zbędne.


Mechanika Gry nie zmieniła się znacząco jeżeli chodzi o przednie część tej znakomitej serii. Mamy tutaj kilka nowych rozwiązań jakby chociaż zakrzywione ostrze, które będzie służyło jako hak, dla naszego niestrudzonego bohatera, który walczy o sprawiedliwość innych, jak również będziemy mogli skonstruować różnego rodzaju bomby. No właśnie bomby, to chyba one są tutaj największą nowością, występowały chyba już wcześniej, ale tutaj mamy je całkowicie rozbudowane, w sposób dobry, niektóre dodatki po prostu psują przyjemność z gry, a tutaj wręcz przeciwnie, dodają jej smaczku.

Ekran, który pokazuje konstruowanie bomby.
Nadal możemy korzystać z usług swoich Assassynów, co zostało wprowadzone dopiero w "Bractwie". Tutaj zostało nieco ulepszone według mnie, oczywiście na plus. Mamy dalej misje, na które wysyłamy swoich podopiecznych, ale nadal są to tylko kwestie...spójrz na mapę i zaznacz obszar. Ciekawą nowością jest również tryb Tower Deffense, pozwalający, a właściwie rozkazujący bronić nam naszej wieży w kryjówce. Musimy odpierać ataki Templariuszy ileś tam razy, aż w końcu nie będą już mieli jednostek. Ciekawym elementem jest to, że odgrywamy tutaj rolę dowódcy i ustawimy innych Assassynów na różnych pozycjach, mając przy tym pewne ograniczenia, aby ustawić ich więcej musimy zdobyć specjalne punkty, które są wymagane do ustawienia danego żołnierza na pozycji. Mamy do dyspozycji: kusznika i bombardera, o ile dobrze pamiętam, ale nie wiem czy dobrze nazwałem tego drugiego, wprawdzie mówiąc, nie miałem pomysłu na jego nazwę, a jego zadanie jest właśnie takie aby bombardować. Sami zaś natomiast możemy strzelać z naszego ukryte pistoletu, chociaż tyle możemy zrobić. Bo niektórym może się znudzić ciągłe rozstawianie ludzi na jakiś tam miejscach, dlatego też możemy jakiś tam udział wziąć w walce.

Ezio w roli dowódcy, wygląda nieźle
Kolejnym elementem są misje poboczne, które niestety nie zawsze są tak ciekawe jak misje główne, ale dla osobnika który chcę przejść grę w stu procentach, wymagane. Możemy wykonywać misję u cyganów, złodziei czy też poszukiwać ukrytych zagadek w podziemnych kryptach Konstantynopola, gdzie nie znajdziemy elementów logicznych, bardziej tutaj będziemy musieli pokazać swoje umiejętności zręcznościowe. Osobiście, nie poszukiwałem zbyt dużo zagadek, ponieważ czerpałem przyjemność z samego świata, wykreowanego w grze. Nie można narzekać, praktycznie na nic, dla mnie jest to nawet na rękę, że nie zmienili wielu elementów. Po co zmieniać coś co jest dobre ? To stwierdzenie działa już przy niejednej grze. Gdyby w mechanice dodali zbyt dużo nowych rozwiązań, gra by mogła być odrzucona przez wielu graczy.

Na haku hej :D
Teraz pora na ostatni element gry, a mianowicie na układankę i właściwie element logiczny jednocześnie. W świecie animusa, możemy przejść dodatkowe misję z Desmondem, które polegają na układaniu klocków. Nie wiem czemu miał służyć ten zabieg, ale niech im będzie, że jest to ciekawe. Mamy ułożyć klocki tak aby dojść do określonego celu, troszeczkę nudny ten tryb, ale można sobie na nim pograć aby przejść tą grę na sto procent, zapewne i tak wielu nerwowych ludzi odrzuci te dodatkowe dzienniki Desmonda, ponieważ nerwy im puszczą, a tutaj niestety trzeba cierpliwości i chwilę pomyślenia, gdzie postawić klocka aby dobrze przejść dany kawałek sekwencji, bo tak nazwijmy ten świat w którym wtedy się znajdujemy. Cóż tutaj więcej pisać, mechanika gry praktycznie się nie zmieniła, dodano kilka nowych elementów, na dłuższe godziny grania.






Muzyka w grze podobnie jak w poprzednich częściach jest fenomenalna, twórca Jesper Kyd, który zajął się tworzeniem muzyki spisał się fantastycznie, na każdym kroku możemy usłyszeć tą klimatyczną muzykę i bawić się jeszcze lepiej. Tutaj akurat, w tej grze muzyka też jest ważnym aspektem w całej koncepcji, ponieważ jeżeli by muzyka była słaba czy też za bardzo nowoczesna, gra traciłaby na klimacie, który tutaj jest fenomenalny. Każda część słynęła z dobrej muzyki, dobra muzyka to znak, że Ubisoft do swojego dzieła, przykłada twardą rękę i wspólnie pracuję nad czymś znakomitym. Jeżeli też mamy oceniać dźwięk z otoczenia, to tutaj nie mam zastrzeżeń, są dźwięki śpiewających cyganów, czy też żebrzących kobiet lub mężczyzn. Ogólnie oprawa audio, wyszła tutaj bardzo dobrze, poniżej jeden z utworów oficjalnego soundtracku Assassin's Creed Revelations.


Zajmijmy się teraz otoczeniem, a dokładniej lokacjami, które zostały wykonany ponownie w bardzo realistyczny sposób z zachowaniem najważniejszych szczegółów, wieża w Galacie, czy też posesja Sułtana, wygląda bardzo dobrze i przypomina nam budowle, które znamy ze zdjęć autentycznie zrobionych, zachowanych do dzisiejszych czasów, niektóre budowle chyba istnieją nawet do dziś. Można by było pisać w nieskończoność o świetnych lokacjach, ale po prostu lepiej samemu je zobaczyć będąc w grze i zwiedzając każdy zakątek Konstantynopola, a jest co zwiedzać i warto.




Teraz o przeciwnikach, którzy wyglądają całkiem inaczej niż w poprzednich seriach, ale to chyba normalne bo jesteśmy w innym położeniu niż to było dotychczas. Spotkamy tutaj między innymi zwykłych strażników, którzy wyglądają dosyć tradycyjnie i aż tak bardzo od włoskich strażników, nie odbiegają, natomiast Jancarzy, którzy są już taką bardziej jednostką specjalną, wymagającą więcej trudu i pracy, są całkiem czymś nowym, owszem spotkamy tutaj również ważniejsze osobistości, które będziemy śledzić, czy też staną się naszym celem, ale one są ubrane w tradycyjny sposób jak na tamte czasy, może czasami trochę na bogato, ale z zachowaniem stylu. Jednym słowem, Assassin's Creed Revelations, to genialna gra, z genialną muzyką i otoczeniem, bez obaw mogę powiedzieć, że będzie to jedna z lepszych gier, które zachowa mocną pozycję na rynku.















 Za tydzień zajmiemy się tym razem wiem czym, a więc zajmiemy się:

sobota, 26 listopada 2011

CzarnyNews - Lenistwo ;)

Witajcie. Mam dzisiaj kompletnego lenia, po prostu nic mi się nie chcę robić. Jednak narodziła mi się pewna myśl, że będę tutaj wklejał mini newsy związane z premierami gier na świecie. Dzisiaj tego nie przygotowałem jeszcze, ale w następnym tygodniu po recenzji już zobaczycie jak to będzie wyglądać. W związku z tym dzisiejszą recenzję przekładam na za tydzień. Za tak fatalną wpadkę powinienem wam to jakoś wynagrodzić. Skoro aż tak będziecie poszkodowani, to powiem wam że warto poczekać ten tydzień, ponieważ zajmiemy się tą grą:



 Każdy ma taki dzień, kiedy nic się nie chcę ;)

sobota, 19 listopada 2011


Chcielibyście być żołnierzami ? Na pewno wielu z was, miało takie marzenie, ale bycie żołnierzem to również wyzwanie, a w nowym Call of Duty, słowo "żołnierz", jest ważniejsze od wszystkiego innego. Chcecie wiedzieć jak wygląda nowe Call of Duty, czy warto zanurzyć się w kolejny epizod z naszymi bohaterami ? Zapraszam do przeczytania recenzji z najnowszej odsłony Call of Duty, pod nazwą Modern Warfare 3.

Fabuła w Call of Duty Modern Warfare 3, jest bezpośrednio kontynuacją fabuły z poprzedniej części. Nadal mamy zarys konfliktu, między Stanami Zjednoczonymi, a Rosją, którą wspomagają Niemcy i jakieś kraje partyzantów z Kolumbii, jeżeli dobrze pamiętam. Całość przedstawia się następująco. Jesteśmy prowadzeni za rękę przez całą grę, ale to jest właściwie normalne w tego typu grach. Nie znajdziemy w tej grze żadnych przerywników filmowych, jedynie podczas każdej misji, usłyszymy dialogi osób, które będą nam zdradzały pewne szczegóły. Oprócz tego fabułę poznajemy podczas gry, z dialogów między żołnierzami czy dowódcami. Podczas naszej przygody, będziemy odwiedzać lokalizacje takie jak: Londyn, Paryż czy Nowy Jork, podczas apokalipsy, każda z lokalizacji jest zróżnicowana, więc nie mamy złudzenia, że już tam byliśmy. Oprócz tego będziemy wracać do wspomnień, w których bierzemy czynny udział. Linia fabularna, pozwoli nam kierować kilkoma bohaterami (żołnierzami), co jest jasnym zabiegiem, ponieważ będziemy brać też udział w więcej niż jednej dywizji wojskowej.

Helikopter Delta Force w "Bitym" Jorku.

No właśnie, grając w kampanię, trzeba się przygotować na dawkę dobrego kina. Dlaczego kina ? Bo całość wygląda jak dobry film wojenny, z perspektywy pierwszej osoby, jest tak samo zaskakujący co dynamiczny. Bez wątpienia to jeden z najmocniejszych punktów gry, całość w fabule przedstawia się w znakomity sposób. Jest ciekawie, jest miejscami zabawnie, czasem nawet smutno...ale najważniejsze jest to, że mamy troszkę do myślenia w wielu momentach. Więcej nie trzeba naciągać o tej fabule...jest genialna, to wystarczy.

 
Mechanika Gry, jak w każdym FPS'ie pozostaje bez niespodzianek. Przemierzamy przez kolejne misję, mordując więcej przeciwników, strzelamy do nich, strzelamy i strzelamy. Praktycznie tak ciągle, ale to właśnie FPS, tutaj nie będzie żadnej jazdy samochodem czy latania samolotem. Przez to gra jest dynamiczna. Nie znajdziemy tutaj żadnych elementów logicznych, jakby takowe były, gra zrobiłaby się śmieszna. Mamy za to całkiem dużo, przyjemnie wyglądających dodatków , które w trybie MultiPlayer, robią z nas superbohatera. Po prostu jak kto lubi, ale seria słynie z tego, że z gry na grę dodaje więcej bajerów. Mówiąc tak ogólnie, jest dobrze, wcale mi to nie przeszkadza, że występuję ciągłe strzelanie i przesuwanie się z punktu A do punktu B. Jestem zadowolony z tego, że twórcy gry nie zmieniali mechaniki, ponieważ w poprzedniej części...Modern Warfare 2, była ona przyjemna i prosta w obsłudze, łatwo się było dostosować. Wiele osób mówi, że dostajemy odgrzewanego kotleta...w sumie mają tam jakąś rację, ponieważ w mechanice się nic nie zmieniło, a teraz właśnie o niej mowa.

Jak widzimy...jest normalnie :D

Żadnych tutaj innych elementów poza strzelaniem i wybuchami, nie znajdziemy, ale chyba się powtarzam, trudno. Tutaj jest to czysty shooter, naciągać tak o mechanice...sam się dziwię, ale więcej chyba nie ma co opisywać, recenzja może być krótka, cóż zrobić. Skoro gra jest też krótka.

Takie tam na wojnie :P





Tutaj możemy opisać chyba trochę więcej. Zaczniemy od genialnej muzyki, skomponowanej przez Briana Tylera, która towarzyszy nam większość czasu, który spędzamy przy grze. Pamiętacie film Pojutrze ? Kiedy usłyszałem pierwszy raz muzykę z Call of Duty Modern Warfare 3, od razu skojarzyło mi się z tym filmem. Naprawdę muzyka jest prze genialna, ale zależy co kto lubi, mi przypadła do gustu nawet bardzo, dodaje klimatu zdecydowanie, podkreśla dramaturgię wszystkich wydarzeń jakie występują w grze. Co tutaj dużo pisać, posłuchajcie sami:
Naprawdę coś pięknego, wielkie gratulacje dla twórcy, czułem wszystkie emocje bohaterów na sobie, rzadko kiedy muzyka wywołuję takie uczucie. Widocznie w Activision, pracowali również mocno nad muzyką, aby każdy gracz poczuł się jakby tam był. Jeszcze raz wielkie "propsy".

Takie rzeczy tylko w Call of Duty...
Dobra, po zachwycającej muzyce, przyszedł czas na również dobre otoczenie. Owszem wykonane jest one na starym silniku graficznym, z poprzedniczki, ale została wyraźnie poprawione, może nie jest aż tak wspaniałe jak w najlepszych grach, które teraz wychodzą na różne platformy, ale jest dobre i myślę, że tutaj panowie z Activision ukłonili się w stronę graczy, ze słabszymi sprzętami, aby mogli kontynuować dalsze przygody, dzielnych żołnierzy. Cóż, nie ma co narzekać, mimo tego otoczenie zostało wykonane w bardzo realistyczny sposób, przykładem tego jest chociażby Wieża Eiffla, którą będziemy mieli okazje spotkać. Większej uwagi na szczegółowe przedmioty występujące w otoczeniu, nie warto zwracać, nie są one aż tak ważne, a zapewne podczas bitwy nie zwrócimy uwagi, na jakieś butelki, które wyglądają trochę kartonowo.
Aż tak źle nie jest ;)
 
Pozostali nam jeszcze nasi przeciwnicy, którzy są wykonani w dobry sposób, chociaż niektórzy są podobni do naszych żołnierzy, czasami można się pomylić. Miałem takie przypadki w grze. Czarni osobnicy, to partyzanci, czyli nie mają żadnych hełmów, pancerzy. Po prostu przedstawiają zwykłych cywili z bronią. Właściwie żołnierze niemieccy i ruscy, są podobni do siebie, ale podczas gry będziemy się skupiać na ich wybijaniu. Nie mamy tutaj żadnych bossów, czasami pojawi się jakiś helikopter, który wedle rozumowania jest naszym przeciwnikiem, ale zawsze załatwią go nasze zabaweczki, więc żadnego problemu nie będzie. Podsumowując, Call of Duty Modern Warfare 3, nie jest zupełnie czymś nowym, ale jest znakomitą kontynuacją poprzedniczki czy poprzednika. Niestety dla graczy lubiących długie gry...okaże się ona za krótka, jej przejście zajęło mi 6 godzin i 32 minuty, na poziomie normalnym, ale ta gra nie kończy się tylko na kampanii.

P.S. Przepraszam za brak ładu, jakoś dzisiaj nie miałem weny. Za tydzień, sam nie wiem co zrecenzjuję.
























sobota, 12 listopada 2011

Dead Space - Recenzja


Sam na statku pełnym krwiożerczych bestii. Co byście wtedy zrobili, gdybyście byli jedynie marnymi inżynierami, którzy jednak znają się co nieco na walce ? Odpowiedzcie sobie sami, a tymczasem zanurzcie się w tej recenzji, prosto z Martwej Przestrzeni. Dzisiaj kosmiczna recenzja Dead Space. Zapraszam !






Fabuła w Dead Space jest przegenialna, co prawda mogliśmy już spotkać z podobną tematyką i fabułą w niektórych grach, ale tutaj widać świeżość. Na początku naszej przygody, nasz dzielny główny bohater, inżynier Issac Clarke, razem ze swoją ekipą, gdzie zostali wysłani na USG Ishimura, inny statek, który miał przeprowadzić badania wydobywcze. Niestety stracono z nimi jakąkolwiek łączność, więc nie było żadnej innej drogi komunikacji. Skoro już mówimy o statku, to jak się domyślacie, ekipa dociera do niego, jednak ich lądowanie nie należy do najlepszych. Jednak nikt nie zginął, wszyscy przeżyli, zaczynają się poszukiwania. Wszystko wygląda bardzo dobrze, gdyby nie to, że na statku jest cicho i nie słychać żadnej żywej istoty...podkreślam żywej. Jednak są na nim inni goście, jednak nie są nastawieni pozytywnie na nasze przybycie. No dobrze, to nie są goście. Są to nekromorfy, zmutowane formy ludzi, które mają jeden cel...zabić żywych, brzmi kusząco ?

Nekromorf :D
Fabułę jeszcze poznajemy przez rozmowy między naszymi bohaterami, a także przez różnego rodzaju zapiski znajdujące się na statku. W dodatku nasz bohater, chcę odnaleźć swoją dziewczynę i jest bardzo zdeterminowany, niestety nie usłyszymy go dużo w grze, praktycznie wcale nic nie mówi. Więc o jego wcześniejszym życiu dowiadujemy się od innych. Więc głównym wątkiem fabuły jest wykrycie tych makabrycznych zdarzeń, a także odkrycie przyczyny transformacji ludzi w potwory. Podczas naszej tułaczki po martwej przestrzeni, natrafimy na różnego rodzaju lokacje, które są zróżnicowane i wcale nie przypominają zwykłych mieszkań, może tam znaleźć na przykład...nekromorfy, a także ich odmiany w różnym tego słowa znaczeniu. Więc podczas fabuły poznamy też z kim i czym walczymy.





Mechanika gry w Dead Space, jest chyba moim ulubionym elementem, mamy do dyspozycji wiele broni, które wyglądają jak narzędzia codziennego użytku. Modyfikacje zszywaczy, albo latarki z laserem, to tylko niektóre z nich, ale kogo to obchodzi, to przecież ma być skuteczne i ma nam pozwolić przeżyć. No właśnie, w Dead Space o przeżycie ciężko, dlatego też tutaj w grze mamy motyw strategiczny, trzeba każdy ruch przemyśleć i po każdej naszej walce z przeciwnikami, obliczyć dobrze ilość amunicji, której nie mamy pod dostatkiem, dlatego też tutaj mogą niektórzy nie wytrzymać nerwowo, ale nie ma się co denerwować, zawsze możemy skorzystać ze sztuk walki naszego inżyniera, co prawda zna on tylko prawy sierpowy albo łokciowy, ale siła odrzutu zdecydowanie zaburza prawa fizyki. To taka ciekawostka.

To jest chore :0

Przejdźmy teraz do szczegółowego opisu. Zaczniemy od garstki części RPG, mamy różnego rodzaju sklepy, gdzie możemy kupić albo sprzedać to co nam potrzebne bądź niepotrzebne. Proste w obsłudze i wygodne, przydatne, bez tego nie dałoby się przeżyć, nawet na najłatwiejszym poziomie. Więc sklepik pełni jakby trochę rolę wyboru, dlatego ten element do RPG, czy zrobiłem dobrze ? Nie wiem, to są po prostu moje refleksje.

Tutaj nie kupisz kilo kartofli.

Skoro idziemy drogą wszelkiego rodzaju kupna, sprzedaży. Mamy też możliwość ulepszania naszego ekwipunku w specjalnych warsztatach, bo tak to można nazwać, a skoro jesteśmy inżynierem, to nie jest problem zwiększyć moc jakiejś broni. Wszystko pięknie, ale na to potrzebne są specjalne monety, które jednak nie jest tak ciężko nazbierać, wystarczy dokładnie przeszukiwać zabite nekromorfy, bo czasem skubańce, mają cenne rzeczy schowane w swoich brzuchach. Widocznie, nie tylko ludzie ich interesują. To dobrze, że jednak nasz inżynier coś potrafi, gdybyśmy sterowali jakimś sprzątaczem, może moglibyśmy ulepszyć miotłę, zabójcza miotła, to by dopiero było. Zapomniałem dodać, że w sklepie mamy również możliwość kupna nowego "stroju" czy też kombinezonu, bo nie wiem jak to dokładnie nazwać. Co za tym idzie, ulepszamy też swój R.I.G, ale o tym troszeczkę później.

Takie tam z warsztatem, po prawej ;)
Również w grze, posiadamy kilka modułów, dzięki którym czujemy się jak jakiś heros, z nadprzyrodzonymi mocami. Zaczniemy od modułu Stazy, który znajduję się w pakiecie R.I.G, a skoro już pytacie czym jest ten R.I.G. to już wam odpowiadam. Jest to to jeden z najważniejszych rekwizytów na Ishimurze. Jest to zbiór najważniejszych funkcji i systemów, wmontowanych w kostium którego używa nasz kochany inżynier, czyli Isaac Clarke (bo niektórzy mogą mylić z inżynierem z Rodziny Zastępczej). Skoro już wiecie co to R.I.G. to można powiedzieć co to jest Staza, a więc ten gadżet pozwala na spowalnianie różnego rodzaju obiektów, drzwi, platform, a przede wszystkim naszych kochanych nekromorfów. Kolejnym takim ciekawym systemem jest moduł Kinezy, również ułatwia nam życie między innymi możemy dzięki niemu przenosić rzeczy za pomocą specjalnej fali. Modułów nam wystarczy, czas przejść do walki.

Moduł Stazy, po prawej, taka połowa odwrócona litera "C"
W walce będą pomagać nam nasze urządzonka, czyli skrzyżowanie broni z narzędziami typowymi dla inżyniera, o których już wspominałem. Jednak zabicie przeciwnika nie wiążę się ze strzałem w głowę, tutaj musimy się trochę wysilić i odstrzelić mu kończyny, jest to główna słabość naszych przeciwników. Możemy też podeptać, zdeptać, rozgnieść, czyli po prostu zmiażdżyć kończyny nekromorfów, ale muszą one leżeć, inaczej nici z miażdżenia. Niekiedy jednak będziemy musieli zdeptać swoich przeciwników, bo ich wielkości nie przekraczają wielkości papugi, które być może mamy w swoich domach. Taka ciekawostka, w grze nie ma papug, żebyście nie pomyśleli, że musimy rozgniatać papugi. W grze nie znajdziemy praktycznie żadnych elementów, które zaliczane są do grona łamigłówek, przesunięcie jakiejś dźwigni, wciśnięcie przycisku, to norma, pojawiająca się praktycznie w każdych gierkach.




Muzyki w Dead Space, praktycznie nie ma, występuje ona chyba jedynie na początku, kiedy to zaczyna się gra i na końcu, kiedy się kończy, w każdym razie zapamiętałbym gdyby było tego więcej. Podobnie jak w Batman Arkham Asylum, tutaj dźwiękiem jest otoczenie, które uzupełnia się z przeraźliwymi jękami dochodzącymi z najciemniejszych zakamarków. To właśnie odgłosy otoczenia, trzymają tutaj właściwy klimat gry, każdy nasz dalszy ruch, to obawa o stratę życia, najlepsze są jednak dźwięki, które są narastające. To znaczy, że na początku mamy cicho, cicho, cicho...a nagle za naszymi plecami znajduję się nekromorf, wtedy zazwyczaj ludzie, którzy nie lubią niespodzianek, mierzą sobie ciśnienie.


Cicho...nie mówcie mu, że jestem z tyłu - Nekromorf.
Przejdźmy teraz do otoczenia, które wygląda dobrze, dlaczego tylko dobrze ? Bo niektóre części statku są po prostu są nie dorobione, nie znaczy to, że są złe po prostu dopatrzyłem się pewnych niejasności wynikających z lokalizacji na statku, czasami tam gdzie powinno być ubogo, jakieś piwnice, podziemia. Jest za dużo błyskotek, ale to aż tak bardzo nie razi w oczy, chcę być po prostu z wami szczery i napisać prawdę. No ale przecież otoczenie nie mogłoby być puste, a te zaś wypełniają nekromorfy, tutaj teraz troszeczkę szczegółowa mowa o nich. Nekromorfy to ogólna nazwa, nie spotkamy tylko jednego rodzaju przeciwników. Znajdziemy pełzających po ścianach modyfikacje dzieci, delikatnie mówiąc. Dziwne latające stworzenia, które przez wbicie ostrza w głowę zwykłego człowieka, zamieniają go w nekromorfa. Grubych nosicieli robaków, które w dużej ilość uprzykrzają nam życie, czy też naśladowców samobójców, którzy po prostu chcą się zabić dla dobra sprawy...w tej sprawie, jest nasza śmierć...śmierć za śmierć. Są jeszcze inni ciekawy przeciwnicy, ale wszystkiego wam zdradzić nie mogę, często ich wygląd zaskakuję i nie dostajemy kolejnych bezmyślnych klonów. Każdy z nich jest inny, wymaga większego nakładu pracy i ogólnie obrania innej taktyki.


Nowa metoda w SPA...robaczkowa.
Ostatnim elementem otoczenia są bossy, których jednak nie mamy aż tak wiele, ale w zupełności wystarczą, w tej grze akurat zbyt dużo bossów, mógłby być niezrozumiały, dlaczego ? Bo narodziło by się setki pytań, skąd one się wzięły. Zawsze musi być ten główny boss, on jest najważniejszy, a poboczni to są już dodatki. Zacznijmy więc od tych mniejszych, ale w znaczeniu, że nie stoczymy z nimi pojedynku twarzą w twarz. Są to mutanty ośmiornicy, swojej nazwy to nie ma, które od czasu do czasu próbują nas zabić, jednak kiedy nas zaciągają do swojej dziupli, mamy chwilę aby postrzelać w ich "wrzody", które widocznie sprawiają im ból, bo po kilku strzałach, dają nam spokój. Dalej spotkamy nie na własne życzenie, po prostu taki będzie nasz obowiązek, wielkiego "kwiatka"...nie jest to tulipan, to bardziej takie kwiatki rodem z programu Hugo, który kiedyś był emitowany w TV. A głównym bossem będzie...coś ciekawego, zagrajcie w tą grę. Myślę, że nic nie przeoczyłem.


"Nie weszłeś" ;0














A za tydzień zapraszam na recenzję nowej odsłony kultowego FPS'a, a mianowicie: