Sam na statku pełnym krwiożerczych bestii. Co byście wtedy zrobili, gdybyście byli jedynie marnymi inżynierami, którzy jednak znają się co nieco na walce ? Odpowiedzcie sobie sami, a tymczasem zanurzcie się w tej recenzji, prosto z Martwej Przestrzeni. Dzisiaj kosmiczna recenzja Dead Space. Zapraszam !
Fabuła w Dead Space jest przegenialna, co prawda mogliśmy już spotkać z podobną tematyką i fabułą w niektórych grach, ale tutaj widać świeżość. Na początku naszej przygody, nasz dzielny główny bohater, inżynier Issac Clarke, razem ze swoją ekipą, gdzie zostali wysłani na USG Ishimura, inny statek, który miał przeprowadzić badania wydobywcze. Niestety stracono z nimi jakąkolwiek łączność, więc nie było żadnej innej drogi komunikacji. Skoro już mówimy o statku, to jak się domyślacie, ekipa dociera do niego, jednak ich lądowanie nie należy do najlepszych. Jednak nikt nie zginął, wszyscy przeżyli, zaczynają się poszukiwania. Wszystko wygląda bardzo dobrze, gdyby nie to, że na statku jest cicho i nie słychać żadnej żywej istoty...podkreślam żywej. Jednak są na nim inni goście, jednak nie są nastawieni pozytywnie na nasze przybycie. No dobrze, to nie są goście. Są to nekromorfy, zmutowane formy ludzi, które mają jeden cel...zabić żywych, brzmi kusząco ?
|
Nekromorf :D |
Fabułę jeszcze poznajemy przez rozmowy między naszymi bohaterami, a także przez różnego rodzaju zapiski znajdujące się na statku. W dodatku nasz bohater, chcę odnaleźć swoją dziewczynę i jest bardzo zdeterminowany, niestety nie usłyszymy go dużo w grze, praktycznie wcale nic nie mówi. Więc o jego wcześniejszym życiu dowiadujemy się od innych. Więc głównym wątkiem fabuły jest wykrycie tych makabrycznych zdarzeń, a także odkrycie przyczyny transformacji ludzi w potwory. Podczas naszej tułaczki po martwej przestrzeni, natrafimy na różnego rodzaju lokacje, które są zróżnicowane i wcale nie przypominają zwykłych mieszkań, może tam znaleźć na przykład...nekromorfy, a także ich odmiany w różnym tego słowa znaczeniu. Więc podczas fabuły poznamy też z kim i czym walczymy.
Mechanika gry w Dead Space, jest chyba moim ulubionym elementem, mamy do dyspozycji wiele broni, które wyglądają jak narzędzia codziennego użytku. Modyfikacje zszywaczy, albo latarki z laserem, to tylko niektóre z nich, ale kogo to obchodzi, to przecież ma być skuteczne i ma nam pozwolić przeżyć. No właśnie, w Dead Space o przeżycie ciężko, dlatego też tutaj w grze mamy motyw strategiczny, trzeba każdy ruch przemyśleć i po każdej naszej walce z przeciwnikami, obliczyć dobrze ilość amunicji, której nie mamy pod dostatkiem, dlatego też tutaj mogą niektórzy nie wytrzymać nerwowo, ale nie ma się co denerwować, zawsze możemy skorzystać ze sztuk walki naszego inżyniera, co prawda zna on tylko prawy sierpowy albo łokciowy, ale siła odrzutu zdecydowanie zaburza prawa fizyki. To taka ciekawostka.
|
To jest chore :0 |
Przejdźmy teraz do szczegółowego opisu. Zaczniemy od garstki części RPG, mamy różnego rodzaju sklepy, gdzie możemy kupić albo sprzedać to co nam potrzebne bądź niepotrzebne. Proste w obsłudze i wygodne, przydatne, bez tego nie dałoby się przeżyć, nawet na najłatwiejszym poziomie. Więc sklepik pełni jakby trochę rolę wyboru, dlatego ten element do RPG, czy zrobiłem dobrze ? Nie wiem, to są po prostu moje refleksje.
|
Tutaj nie kupisz kilo kartofli. |
Skoro idziemy drogą wszelkiego rodzaju kupna, sprzedaży. Mamy też możliwość ulepszania naszego ekwipunku w specjalnych warsztatach, bo tak to można nazwać, a skoro jesteśmy inżynierem, to nie jest problem zwiększyć moc jakiejś broni. Wszystko pięknie, ale na to potrzebne są specjalne monety, które jednak nie jest tak ciężko nazbierać, wystarczy dokładnie przeszukiwać zabite nekromorfy, bo czasem skubańce, mają cenne rzeczy schowane w swoich brzuchach. Widocznie, nie tylko ludzie ich interesują. To dobrze, że jednak nasz inżynier coś potrafi, gdybyśmy sterowali jakimś sprzątaczem, może moglibyśmy ulepszyć miotłę, zabójcza miotła, to by dopiero było. Zapomniałem dodać, że w sklepie mamy również możliwość kupna nowego "stroju" czy też kombinezonu, bo nie wiem jak to dokładnie nazwać. Co za tym idzie, ulepszamy też swój R.I.G, ale o tym troszeczkę później.
|
Takie tam z warsztatem, po prawej ;) |
Również w grze, posiadamy kilka modułów, dzięki którym czujemy się jak jakiś heros, z nadprzyrodzonymi mocami. Zaczniemy od modułu Stazy, który znajduję się w pakiecie R.I.G, a skoro już pytacie czym jest ten R.I.G. to już wam odpowiadam. Jest to
to jeden z najważniejszych rekwizytów na Ishimurze. Jest to zbiór najważniejszych funkcji i systemów, wmontowanych w kostium którego używa nasz kochany inżynier, czyli Isaac Clarke (bo niektórzy mogą mylić z inżynierem z Rodziny Zastępczej). Skoro już wiecie co to R.I.G. to można powiedzieć co to jest Staza, a więc ten gadżet pozwala na spowalnianie różnego rodzaju obiektów, drzwi, platform, a przede wszystkim naszych kochanych nekromorfów. Kolejnym takim ciekawym systemem jest moduł Kinezy, również ułatwia nam życie między innymi możemy dzięki niemu przenosić rzeczy za pomocą specjalnej fali. Modułów nam wystarczy, czas przejść do walki.
|
Moduł Stazy, po prawej, taka połowa odwrócona litera "C" |
|
W walce będą pomagać nam nasze urządzonka, czyli skrzyżowanie broni z narzędziami typowymi dla inżyniera, o których już wspominałem. Jednak zabicie przeciwnika nie wiążę się ze strzałem w głowę, tutaj musimy się trochę wysilić i odstrzelić mu kończyny, jest to główna słabość naszych przeciwników. Możemy też podeptać, zdeptać, rozgnieść, czyli po prostu zmiażdżyć kończyny nekromorfów, ale muszą one leżeć, inaczej nici z miażdżenia. Niekiedy jednak będziemy musieli zdeptać swoich przeciwników, bo ich wielkości nie przekraczają wielkości papugi, które być może mamy w swoich domach. Taka ciekawostka, w grze nie ma papug, żebyście nie pomyśleli, że musimy rozgniatać papugi. W grze nie znajdziemy praktycznie żadnych elementów, które zaliczane są do grona łamigłówek, przesunięcie jakiejś dźwigni, wciśnięcie przycisku, to norma, pojawiająca się praktycznie w każdych gierkach.
Muzyki w Dead Space, praktycznie nie ma, występuje ona chyba jedynie na początku, kiedy to zaczyna się gra i na końcu, kiedy się kończy, w każdym razie zapamiętałbym gdyby było tego więcej. Podobnie jak w Batman Arkham Asylum, tutaj dźwiękiem jest otoczenie, które uzupełnia się z przeraźliwymi jękami dochodzącymi z najciemniejszych zakamarków. To właśnie odgłosy otoczenia, trzymają tutaj właściwy klimat gry, każdy nasz dalszy ruch, to obawa o stratę życia, najlepsze są jednak dźwięki, które są narastające. To znaczy, że na początku mamy cicho, cicho, cicho...a nagle za naszymi plecami znajduję się nekromorf, wtedy zazwyczaj ludzie, którzy nie lubią niespodzianek, mierzą sobie ciśnienie.
|
Cicho...nie mówcie mu, że jestem z tyłu - Nekromorf. |
Przejdźmy teraz do otoczenia, które wygląda dobrze, dlaczego tylko dobrze ? Bo niektóre części statku są po prostu są nie dorobione, nie znaczy to, że są złe po prostu dopatrzyłem się pewnych niejasności wynikających z lokalizacji na statku, czasami tam gdzie powinno być ubogo, jakieś piwnice, podziemia. Jest za dużo błyskotek, ale to aż tak bardzo nie razi w oczy, chcę być po prostu z wami szczery i napisać prawdę. No ale przecież otoczenie nie mogłoby być puste, a te zaś wypełniają nekromorfy, tutaj teraz troszeczkę szczegółowa mowa o nich. Nekromorfy to ogólna nazwa, nie spotkamy tylko jednego rodzaju przeciwników. Znajdziemy pełzających po ścianach modyfikacje dzieci, delikatnie mówiąc. Dziwne latające stworzenia, które przez wbicie ostrza w głowę zwykłego człowieka, zamieniają go w nekromorfa. Grubych nosicieli robaków, które w dużej ilość uprzykrzają nam życie, czy też naśladowców samobójców, którzy po prostu chcą się zabić dla dobra sprawy...w tej sprawie, jest nasza śmierć...śmierć za śmierć. Są jeszcze inni ciekawy przeciwnicy, ale wszystkiego wam zdradzić nie mogę, często ich wygląd zaskakuję i nie dostajemy kolejnych bezmyślnych klonów. Każdy z nich jest inny, wymaga większego nakładu pracy i ogólnie obrania innej taktyki.
|
Nowa metoda w SPA...robaczkowa. |
Ostatnim elementem otoczenia są bossy, których jednak nie mamy aż tak wiele, ale w zupełności wystarczą, w tej grze akurat zbyt dużo bossów, mógłby być niezrozumiały, dlaczego ? Bo narodziło by się setki pytań, skąd one się wzięły. Zawsze musi być ten główny boss, on jest najważniejszy, a poboczni to są już dodatki. Zacznijmy więc od tych mniejszych, ale w znaczeniu, że nie stoczymy z nimi pojedynku twarzą w twarz. Są to mutanty ośmiornicy, swojej nazwy to nie ma, które od czasu do czasu próbują nas zabić, jednak kiedy nas zaciągają do swojej dziupli, mamy chwilę aby postrzelać w ich "wrzody", które widocznie sprawiają im ból, bo po kilku strzałach, dają nam spokój. Dalej spotkamy nie na własne życzenie, po prostu taki będzie nasz obowiązek, wielkiego "kwiatka"...nie jest to tulipan, to bardziej takie kwiatki rodem z programu Hugo, który kiedyś był emitowany w TV. A głównym bossem będzie...coś ciekawego, zagrajcie w tą grę. Myślę, że nic nie przeoczyłem.
|
"Nie weszłeś" ;0 |
A za tydzień zapraszam na recenzję nowej odsłony kultowego FPS'a, a mianowicie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz