sobota, 21 kwietnia 2012

Captain America Super Soldier - Recenzja

Komiksy o Kapitanie Ameryce, powstały jeszcze podczas drugiej wojny światowej, wtedy to ten bohater był ukazany jako wybawca, z rąk nazistów. Pamiętny był obrazek, kiedy to Steve Rogers, Kapitan Ameryka wymierza pięść samem Hitlerowi. Dziś zostały już tylko wspomnienia, bohater ten odchodzi coraz bardziej w zapomnienie. Nieudana adaptacja filmowa jeszcze w ubiegłym wieku, jeszcze bardziej zniechęciła do tego bohatera, gier o ile pamiętam nie można było się doszukać. Kapitan Ameryka był nie doceniany przez wiele lat, potencjał jaki drzemie w tej postaci w końcu został wykorzystany w dobrym kierunku. Najpierw zrobiono całkiem dobry film z Kapitanem Ameryką w roli głównej, zapewne nie będzie to ostatnia taka produkcja, za niedługo pojawi się film The Avengers, gdzie Ameryka również się pojawi. Nas jednak bardziej interesować będzie gra wydana, została w lipcu ubiegłego roku i dostawała recenzje dosyć dobre. Czy jednak ten bohater może na dłużej zagościć na ekranach naszych telewizorów. Zapraszam do przeczytania recenzji z gry Captain America Super Soldier.


Jeżeli chodzi o wątek fabularny, to jest on zdecydowanie jak dla mnie za krótki i miejscami strasznie nudny, jak i również monotonny, na pewno tego punktu nie można zaliczyć do najmocniejszych aspektów tej gry. Jednak zacznijmy od początku. Steve Rogers, dzielny super żołnierz, wyrusza na zniszczenie tajnej organizacji pod nazwą "Hydra" służy ona nazistom i wynajduje różnorakie niebezpieczne bronie i roboty, które chcą spustoszyć świat. Zapewne jest to strasznie naciągane, gdyż nie można sobie było wyobrazić sobie w tamtych czasach robota wielkości wieżowca, mimo wszystko jeżeli chodzi o całość fabuły to ujdzie ona w tłoku. Oczywiście, że spodziewałem się czegoś lepszego, ale można na to jakoś przymknąć oko, gdyż weźmiemy pod uwagę, że to pierwsza taka poważna gra o tym bohaterze.
(Guten Morgen)Butem w mordę :D
Tak przedstawia się właśnie wątek fabularny w tej grze, biegniemy przed siebie, niszczymy kolejne oddziały wrogów i przedostajemy się dalej, jest to coś co w takich grach ceni się najbardziej czyli akcja, wspomniałem wcześniej że fabuła miejscami jest strasznie nuda, głównie mam na myśli bieganie po dużych lokacjach, aby przeciągnąć jakąś dźwignię, nużące i nieprzyjemny, gdzie ta akcja. Może to dlatego gra jest taka tania na konsolach ?

Mechanika gry, to najmocniejszy element ten gry. System walki żywcem jest ściągnięty od naszego przyjaciela "Człowieka Nietoperza", ale to tylko grze wychodzi na plus, bo naprawdę eliminuje się kolejnych przeciwników z uśmiechem na twarzy. Mam do dyspozycji pięści, nogi, oraz naszą boską tarczę, która działa jak bumerang, a przy tym jest strasznie mocna, pozwala nawet odbijać większość pocisków, czy innych ciekawych tego typu laserów i rakiet, chociaż z tym ostatnim może być mały problem.

Leć !
Dodatkowo, jak to widać na załączonym obrazku wyżej, tarczą możemy grać też odbijać naszych przeciwników, nie wiem jak nazwać taką dyscyplinę, może tak jak to słychać "odbijanie tarczą". W każdym razie system walki, jakiś aż tak strasznie rozbudowany nie jest, jednak mamy tam jakieś ataki specjalne, podczas których czas jakby się spowalniał i wszystko widać, w pięknej spowolnionej scenerii.

Bum w pysk :D
Przejdźmy teraz do elementów zręcznościowych, nazywanych również quick time event. Nie ma ich za wiele i ograniczają się jedynie do wyczucia odpowiedniego naciśnięcia klawisza, aby było bardziej łatwo, to dodam że tylko jednego. Kiedy przemieszczamy się po rurkach, czy też różnego rodzaju konstrukcjach, nasz Kapitan Ameryka nie ma z tym problemu, my tylko musimy wciskać dobrze te guziki, jeżeli wciśniemy źle to również się nic złego nie stanie, ale nie dostaniemy żadnego combosa i dla osobników lubiących osiągnięcia, skończy się to źle, bo okazji do zdobycia za takie sztuczki osiągnięcia jest naprawdę mało. W każdym razie, ten element jest dosyć przyjemny, taki jakby trochę Assassin's w świecie Kapitana.

Łopa !
Został nam już tylko ostatni element mechaniki, a mianowicie łatwiutkie zagadki logiczne. Głównie występują przez całą grę, aby otworzyć jakieś drzwi, które blokują nam dalszy dostęp do następnych części lokacji. Polegają na tym, że mamy dwa zbiory przypadkowych liczb i liter i musimy odnaleźć w drugim zbiorze taką samą literę bądź cyfrę, aby było tak, że jeden zbiór z tą cyfrą bądź literą najedzie na drugi o tej samej literze bądź cyfrze, wcale nie jest to skomplikowane, a nawet bardzo dobre, nie wymaga większego myślenia tylko dobrego wzroku, a wszystko to jest na czas.

Przepraszam, jest jeszcze jeden kruczek w tym wszystkim, oczywiście są też elementy poszukiwacza skarbów, ale bardzo nudne, więc chciałem je jakby ominąć, jednak nie mogłem was oszukiwać. Po prostu zbieramy jakieś puszki, papierki i tak dalej.


Nie będę zbytnio się tutaj rozpisywał, bowiem otoczenie wygląda średnio i tyle mogę powiedzieć. Wiele szczegółów jest niedopracowanych, ale na to też przymykam oko. Muzyki nie oceniam, gdyż takowej nie da się zaobserwować, a ciężko ocenić coś, co ma zaledwie trzy czy cztery wątki muzyczne. W każdym razie, zachęcam was do kupna tej gry, nowa teraz kosztuje w okolicach 50 zł, więc to wcale nie jest tak dużo.

PODSUMOWANIE NA DNIACH !

niedziela, 15 kwietnia 2012

Szpeszjal#3 - Splinter Cell Conviction

Dzisiaj jest niedziela, bardzo ponura niedziela, idealna aby usiąść wygodnie przed konsolą i trochę pograć. Dzisiaj wypadło na Xboxa 360 i na starszy tytuł, a mianowicie Splinter Cell Conviction. Miałem już okazje zagrać w ten tytuł na komputerach osobistych, niestety tylko chwilę, dlatego też po promocyjnej cenie zakupiłem ten tytuł na Xboxa. Opiszę tutaj krótko o początkach mojej przygody z nim, uwaga to nie jest żadna recenzja, powoli naprawdę nie nadążam przechodzić gier i brakuje mi ciekawych gier do recenzji, dlatego też za tydzień podejrzewam aż dwie recenzje, prawdopodobnie w sobotę i niedzielę, w każdym razie w sobotę już na pewno coś się pojawi.

W każdym razie Conviction od samego początku zaczyna się bardzo ciekawie, ale nie zdradzę wam jak, powiem tylko że Sam Fisher wkracza ponownie do akcji, dopiero przeszedłem dwie misje, ponieważ wolę się pobawić w trybie kooperacji, który jest bardzo przyjemny do czterech osób. W każdym razie najnowsza część Splinter Cella wznosi pewne świeżości jeżeli chodzi o rozgrywkę, podobnie będzie wyglądał najnowszy Hitman. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja, ale to jest normalne w tej grze, ta seria przyzwyczaiła nas do pełnej akcji. Zdradzić mogę jeszcze jedynie, że występują zaskakujące zwroty akcji.


OCZEKUJCIE RECENZJI ! Tam wszystko opiszę i mam nadzieje, że wykonam to dobrze.

piątek, 13 kwietnia 2012

Szpeszjal#2 - Kapitan Ameryka ! Super Żołnierz

Późny wieczór, a ja postanowiłem coś tutaj napisać. Otóż w piątek zacząłem swoją przygodę z grą Captain America: Super Soldier w wersji na konsole PlayStation 3. Nie jest to recenzja, tylko taka jakby zapowiedź recenzji, która ujawni się myślę, że za tydzień. Przejdźmy więc do konkretnych rzeczy.

Gra opiera się o jednego z najbardziej lubianych superbohaterów Kapitana Amerykę. Jako super żołnierz, ma on za zadanie oprócz dawania nadziei na zwycięstwo, zniszczenie tajemniczej organizacji o jakże dźwięcznej nazwie "Hydra". Jakby tego było mało, spotka na swojej drodze kilka ciekawych osobistości ze świata łotrów, w tym też swojego odwiecznego wroga Red Skull'a (Czerwoną Czaszkę). W każdym razie, gra wygląda całkiem dobrze, system walki zbliżony całkowicie do tego, którego znamy z Batmanów, główny bohater nie jest drętwy, przemawia więc głosem Chrisa Evansa, który również wcielił się w rolę Kapitana Ameryki w filmie "Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie", więc całość wygląda bardzo klimatycznie. Jest to typowa gra akcji, więc nie ma czasu na chwilę nudy, występują również zagadki i to co zbieracze lubią najbardziej, ciekawostki. Niestety dużą wadą tej gry jest otoczenie, które jest widać, że robione na szybko, obiekty są niedopracowane, a często w otchłani widać czarne okna, tak jakby ktoś wypełnił w paincie białe tło, czyli tak zwane zrobione na odwal się, aby jakoś sprzedaż poszła. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że Captain America wypada całkiem nieźle, niektóre magazyny dają mu aż 7 punktów, na 10 możliwych. Ja uważam, iż to był to dobry zabiega, aby odświeżyć już zapomnianego przez wielu bohatera komiksów, który gdzieś tam już zanikał. Pełna recenzja już wkrótce.

sobota, 31 marca 2012

Resident Evil 5 - Recenzja

Witajcie. Seria Resident Evil zdążyła nas przyzwyczaić do tego, że zawsze trzyma poziom i potrafi dobrze wystraszyć, chociaż jak niektórzy uważają kolejne części tej odsłony były tylko gorsze i gorsze, właściwie to jeśli miałbym przyznać tytuł najlepszej części, to z pewnością byłaby to gra z numerkiem cztery na końcu. Naprawdę to był kawał dobrej roboty. Inne typu części jak Code Veronica i tak dalej, wychodzące na Playstation i Playstation 2 troszeczkę można powiedzieć niszczyły poziom, chociaż w Code Veronica utrzymali koncepcje tych starszych produkcji. Jednak kiedy na rynku pojawił się Resident Evil 5, nie został on przyjęty najlepiej, mimo wszystko warto zagrać w ten tytuł, a z racji z tego że niedługo pojawia się nowa odsłona z numerkiem sześć, to ja spróbuję wam przedstawić piąteczkę.

Fabuła kręci się wokół tajemniczego wirusa, którego nazwę poznacie sami, jeżeli zasięgnięcie po ten tytuł. Sama akcja odbywa się w Afryce, można powiedzieć iż przez to wiele osób może odczuć rasistowskie zapędy, gdyż głośno o tym było po wyjściu gry, ale my skupmy się na fabule. Przygodę tą mamy okazję przeżyć z dwójką bohaterów Chrisem i Sheavom, jeżeli tak to można napisać, bowiem tak brzmią ich imiona. Oczywiście w trakcie rozgrywki poznamy wiele ciekawych wątków, rozwiążemy zagadkę wirusa, a także poznamy kto go wywołał tego wirusa, który zamienia ludzi w zwykłe krwiożercze bestie, które żądają ludzkiego mięsa. To by było na tyle, jeżeli chodzi o krótkie przedstawienie fabuły, jak widzicie jest ona prosta i przejrzysta dla każdego, przemieszczamy się do przodu i mordujemy kolejnych przeciwników...proste.

Mechnika gry jest rozbudowana, gdyż mamy tutaj elementy RPG, akcji, zagadek logicznych i wiele innych mniejszych. Nic dziwnego jednak, ta seria już nas przyzwyczaiła do swojej mechaniki, która zawsze stała na wysokim poziomie, jej odwiecznym rywalem w tej kategorii był Silent Hill, z którą nadal toczą wojnę. Mimo wszystko "Rezydencja Zła" przyjmowana jest przez graczy nadal w pozytywny sposób, można nawet przepuścić iż mechanika zostanie wzbogacona o kolejne dodatki w kolejnej odsłonie serii. Tymczasem zajmijmy się poszczególnymi mechanizmami.

Gdzie pieniądze są za las ?
Zacznijmy od elementów RPG, w grze występuje kilka momentów w których może zdecydować o losie rozgrywki, a także sklepik po każdym epizodzie. W sklepiku tym możemy dokupić elementy niezbędne nam do przetrwania, a także dokupić to coraz nowsze bronie, pancerz i takie tam, jak wcześniej wspomniałem pozwala nam to przetrwać. Jednak nie tak łatwo wszystko zakupić gdyż ceny są wyraźnie wysokie, na każdym poziomie trudności, więc warto tutaj rozważnie robić zakupy, będziemy wyraźnie odczuwać wzrost poziomu trudności z levelva na level, ale to dobrze że gra nie jest za prosta i w większości wypadku korzystanie ze sklepu, czy oszczędzanie amunicji jest jak najbardziej wskazane.

Kuszownicy :D
Elementy akcji w grze chyba są widoczne od razu na początku gry, pościgi, wybuchy, strzelaniny, nieoczekiwane zwroty akcji, to mógłby być dobry materiał na film, na podstawie gry. Owszem powstały już filmy pod znaczkiem Resident Evil, ale tutaj pisałem o tej części właśnie. System strzelania jest troszeczkę wkurzający szczególnie jeżeli gramy na konsoli, często musimy się namęczyć aby wycelować w głowę przeciwnika, mimo wszystko i jakby na to nie patrzeć to całkiem dobry trening zręcznościowy, nie bądźmy tacy okrutni, dajmy też troszkę z siebie.

Le parkour :D
Zagadek logicznych występuję w grze mało, ale skoro pojawiają się takie elementy, to warto o nich wspomnieć, otóż zagadki tutaj polegają zazwyczaj na znalezieniu odpowiednich artefaktów i odblokowaniu pewnych przejść, bądź też przesunięciu w odpowiednim czasie dźwigni, co nie jest wyczerpującym dla naszej głowy zadaniem, mimo wszystko to trochę cieszy, chwila na odsapnięcie po potyczce z dziesiątkami zombie, taka prosta zagadka może być nawet odstresowaniem, ale tutaj polemizowałbym, w ogóle nad tym wszystkim i te ostatnie zdanie było troszkę bez sensu.

Dzień dobry, tutaj ponury grabarz ;)
Quick time event, czym byłby świat bez tych elementów grze ? Chyba nudą, teraz już wiele produkcji decyduję się na quick time eventy, często są one uruchamiane z zaskoczenia aby rozbudzić trochę gracza, jeżeli przez kilkanaście minut miał zbyt łatwo. Tutaj mamy praktycznie cały czas takie elementy, kiedy na przykład zaatakują nas zombie z zaskoczenia albo nie zrobimy uniku, w niektórych momentach odpowiednie wciśnięcie klawisza jest momentem kluczowym. Więc sami sprawdźcie.

Z początku zajmę się dźwiękiem, który jest bardzo klimatyczny, Capcom zajęła się tworzeniem muzyki chyba w podobnym składzie jak to było w wypadku czwórki w każdym razie przedstawiam panów, którzy są odpowiedzialni za stworzenie muzyki właśnie do tej odsłony: Kota Suzuki, Hideki Okugawa, Akihira Norita, Seiko Kobuchi. Czterej panowie, którzy stworzyli naprawdę dobry soundtrack, być może to w pewnym stopniu ratuje grę przed utratą ważnych punktów w tej recenzji. Według mnie to istny majstersztyk jeżeli chodzi o soundtracki, naprawdę pogratulować bo w moim przypadku soundtracki są w grach bardzo ważne.

Grafika jak na tamte czasy, stoi naprawdę na wysokim poziomie i prezentuje się całkiem nieźle, ruchy postaci czy animacje również są dobre, ale strasznie przypominają te z czwórki, czyżby Capcom było troszkę leniwe i odpuściło sobie tworzenia nowych ruchów ? Tego nie mogę im zarzucić, mimo wszystko przeciwnicy zostali wykonani w bardzo dobry sposób i na pewnych poziomach są zróżnicowani, oczywiście występuję ci podstawowi i ci bardziej wymagający zręczności, tak zwani bossowie, których tutaj jest dosyć sporo, ale niektóre są strasznie do siebie podobni. Mimo wszystko pod tym względem gra wychodzi na plus, więc czas na podsumowanie.

sobota, 24 marca 2012

Speszjal#1 - Alan Wake: The Signal

Hohohoho, akurat tak sobie przeglądałem sieć, gdyż wpadłem na Alan'a Wake'a, z racji z tego że niedawno pojawił się na PC, gdzie recenzja widnieje już na tym blogu, ponownie wtopiłem się w mroczny świat Bright Falls, dlatego też tutaj króciutko opiszę wam pierwszy dodatek do Alan'a Wake'a. Może to być załataniem pewnej luki w moim blogu.

Więc tak, akcja dodatku "The Signal" po Polsku "Sygnał", rozgrywa się w Bright Falls, ale też nie do końca. Przygoda z tym dodatkiem trwała takie dobre dwie godzinki, idealna rozrywka w nocy, dodatek wydaje się być bardziej ciekawszy niż podstawowa wersja gry, ale troszeczkę irytujący jest fakt, że nic nowego wniesione do gry nie zostało. Mimo wszystko akcja rozgrywa się w głowie bohatera, został on uwięziony w ścianie mroku i musi stoczyć walkę z samym sobą, ciekawe brzmi i też ciekawie wygląda, naszym pomocnikiem jest Zane, który jest nadzieją i lampką w ciemnym tunelu, to on stara się abyśmy nie zagonili się daleko i stracili panowanie nad umysłem. Ciekawym motywem są słowa porozrzucane w trakcie rozgrywki, które są otoczone czymś mrocznym i aby to odblokować, trzeba otoczkę zniszczyć latarką. Podczas zabawy Alan obserwuje sam siebie w telewizji, tylko ta jego telewizyjna wersja, jest gorsza od niego, bardziej mroczna i zła, wypowiada szereg zdań, a potem to zaczyna dziać się naprawdę, czyli w głowie Alan'a, który toczy z tym wszystkim walkę. Zakończenie jest zaskoczeniem, przynajmniej takim małym, jak ktoś by wywnioskował, to może się domyśleć kto będzie przeciwnikiem końcowym.

League of Legends - Recenzja

 MOBA (Multiplayer Online Battle Arena), gatunek ten już ma dziesięć lat i z roku na rok, pokazuje, że nie odstaje od innych gatunków, świetnym tego przykładem jest League of Legends wydana w 2009 roku, powoli leci już jej trzeci roczek, a gra nadal utrzymuje większość graczy na świecie, co jest takiego w tej grze, że osiągnęła taki fenomen. Zapraszam do przeczytania recenzji z gry League of Legends.

W grze występują dwa tryby:

  • Tryb klasyczny – zawodnicy zostają podzieleni na dwie drużyny, każda po trzech lub pięciu graczy (zależy od tego na jakiej mapie chcemy się zmierzyć). Drużyny rozpoczynają rozgrywkę w przeciwnym rogach mapy, w pobliżu tzw. „Nexusa”. Aby wygrać mecz, drużyna musi zniszczyć Nexus przeciwnika. W tym celu należy zniszczyć szereg wież stanowiących swoistą ochronę przed dojściem do Nexusa, zwane są potocznie "turretami", w zależności od wersji językowej zapewne jeszcze inaczej. Są one umieszczone wzdłuż ścieżek do baz, zwanych "lane'ami". Po drodze zawodnicy zdobywają poziomy, zabijając tzw "miniony" (małe NPC, które wychodzą z Nexusa) oraz wrogich bohaterów, do tego dokupują jakieś ulepszenia w sklepie aby po prostu wzmocnić swojego bohatera. W LOL'u gracze rozpoczynają zabawę z poziomem 1, maksymalny poziom podczas gry to poziom 18. Rozwijają cztery różne umiejętności: trzy z nich to umiejętności zwykłe, które mają niski czas odnowy i jedna zwana "ultimate", która jest znacznie potężniejsza od innych, ale zazwyczaj ma ona długi czas odnowy (niektórzy bohaterowie, np. Kog'Maw, Corki, Blitzcrank mają bardzo krótkie odnowienie umiejętności specjalnej).
  • Tryb dominacji – podobnie jak w trybie klasycznym gracze podzieleni są na dwie pięcioosobowe drużyny. Celem gry jest zniszczenie wrogiego Nexusa, który posiada 500 pkt. zdrowia. Nie można go jednak uszkodzić bezpośrednio atakując bohaterem. Na mapie twórcy umieścili pięć miejscówek (wiatrak, wiertło, cmentarzysko, kamieniołom i rafinerie), które gracze mogą przejąć, a potem starać się jak najdłużej kontrolować. Jeżeli w posiadaniu drużyny znajduje się ponad połowa miejsc liczba punktów zdrowia wrogiego Nexusa spada. Prędkość z jaką Nexus traci punkty zależy od liczby kontrolowanych miejsc - im więcej, tym szybciej Nexus traci zdrowie. Dodatkowo twórcy gry wprowadzili specjalne zadania, które pojawiają się wraz z rozwojem gry. Zadaniem może być np. przejęcie cmentarzyska czy kamieniołomu. Wykonanie zadania skutkuje natychmiastową utratą części punktów zdrowia wrogiego Nexusa. Przejęcie miejsca odbywa się poprzez podejście do niego bohaterem  i utrzymanie pozycji przez kilka lub kilkanaście sekund (im więcej bohaterów i minionów przejmuje miejsce tym szybciej się to odbywa). W czasie przejmowania miejsca bohater nie może walczyć. Punkty mogą przechodzić z rąk do rąk nieograniczoną ilość razy
Fields of Justice:

Mapy w League of Legends zwane są Fields of Justice, czyli Polami Sprawiedliwości.Obecnie do dyspozycji gracze mają trzy mapy:
  • Summoner's Rift – mapa oparta na DoT’cie. Ma 3 lane'y i jest przystosowana dla 10 graczy.
  • Twisted Treeline – mapa ta jest mniejsza i posiada tylko 2 lane'y. Grać na niej może 6 osób.
  • The Crystal Scar – mapa typu hold and capture (tzw. dominion). Główna część mapy jest zrobiona w kształcie koła, przez co lane'm jest właśnie ono. Gracze mogą tu tworzyć 5 osobowe drużyny.
Słów kilka o Bohaterach i Runach:

Każdy gracz może kontrolować jednego championa (bohatera). W grze dostępnych jest 94 bohaterów, ale ta liczba ciągle jest zwiększana, zazwyczaj co dwa tygodnie pojawia się nowy bohater. Każdy z nich posiada unikalne cechy. Dzięki temu bohaterów można podzielić na kilka rodzai:
  • tank (postać która jest bardziej wytrzymalsza od innych, częściowo "mage" albo "support"),
  • carry (postać na początku słabsza, którą podtrzymuje przy życiu reszta drużyny, w późniejszych fazach gry mocniejsza, tak że ona utrzymuje przy życiu innych),
  • mage (postać specjalizująca się w magii),
  • support (postać wspomagająca, służąca pomocą innym bohaterom);'
  • Jungler - (bohater porzucający działanie na linii, zajmując się zdobywaniem złota i doświadczenia poprzez zabijanie neutralnych potworów w lasach pomiędzy głównymi ścieżkami.)
lub ze względu na sposób zadawania obrażeń:
  • AD (Attack Damage, zadaje największe obrażenia podstawowymi atakami)
  • AP (Ability Power, zadaje obrażenia umiejętnościami).
Runy:

Runy od niedawna mają niewielki już wpływ na grę, mimo wszystko przydają się w graczom w rozgrywkac. Istnieją 4 typy: Znaki - ofensywne, Pieczęcie - defensywne, Glify – magiczne, Kwintesencje – uniwersalne. Runy są również podzielone na 3 „Tiery”. Wyższe tiery wymagają większego poziomu Summonera, ale dają lepsze bonusy. Runy można kupić w zakładce Sklep. Summoner musi umieścić runy w Księdze Run. Wyróżniamy kilka gatunków run, za względu na to, jakie właściwości polepszają :
  • na zdolności (zmniejszone cd (cooldowny), zwiększone AP i penetracja obrony przed magią),
  • na obronę (zwiększony pancerz, odporność magiczna, a także większe powodzenie uniku przed atakami),
  • na zdrowie (większa ilość zdrowia i szybsza jego regeneracja),
  • na manę/energię (zwiększona magia i energia, a także ich regenracja),
  • na atak (zwiększają atak bazowy i szybkość ataków, zwiększają szansę i obrażenia z trafienia krytycznego, zwiększają penetrację pancerza),
  • na wsparcie (zwiększają szybkość ruchu, kradzież życia, wampiryzm zaklęć, a także wpływa na szybsze wpływanie złota).
Masteries(Specjalizacje):

Masteries to dodatkowe zdolności umieszczone w drzewkach umiejętności. Są podzielone na 3 rodzaje: Atak, Obrona i Wsparcie. Przywoływacz może umieścić w takim drzewku jeden punkt na każdy zdobyty poziom (maksymalnie 30 punktów). Masteries mogą być ponownie rozdzielane przed każdą bitwą. Przydają się w rozgrywce zazwyczaj jest to zawsze czegoś więcej do przodu, ułatwiają znacznie grę np: Junglerowi.

To raczej byłoby na tyle, jeżeli chodzi o ogólny zarys rozgrywki, w takich wypadkach recenzja dźwięku i otoczenia nie jest potrzebna, bynajmniej w moim mniemaniu, gdyż trzeba tutaj czerpać radość z gry, a nie zwracać uwagi na szczegóły, dlatego też podsumowanie pozostawiam graczom, którzy w tą grę być może zagrają. Mam nadzieje, że kiedyś zobaczymy się na Fields of Justice, przyznaje się bez bicia że korzystałem z pomocy wikipedii ;)

sobota, 10 marca 2012

CzarnyNews#2 - Nie rzucaj się z motyką na słońce

Cześć jak się macie, jest bardzo późno, a ja kompletnie zapomniałem o wstawieniu recenzji na bloga. Z racji z tego, że naprawdę nie mam do zrecenzjowania konkretnej gry, pod ostrzał za tydzień wpadnie League of Legends, nie jestem w tą grę profesjonalistą, a raczej niedoświadczonym graczem, który odstaje zapewne od tych najlepszych graczy, którzy mierzą się ze sobą w różnych turniejach, mimo wszystko poddam tą grę recenzji, pod względem mechaniki, dźwięku i otoczenia. Więc, widzimy się za tydzień !