Każdy ma taki dzień, kiedy nic się nie chcę ;)
sobota, 26 listopada 2011
CzarnyNews - Lenistwo ;)
Witajcie. Mam dzisiaj kompletnego lenia, po prostu nic mi się nie chcę robić. Jednak narodziła mi się pewna myśl, że będę tutaj wklejał mini newsy związane z premierami gier na świecie. Dzisiaj tego nie przygotowałem jeszcze, ale w następnym tygodniu po recenzji już zobaczycie jak to będzie wyglądać. W związku z tym dzisiejszą recenzję przekładam na za tydzień. Za tak fatalną wpadkę powinienem wam to jakoś wynagrodzić. Skoro aż tak będziecie poszkodowani, to powiem wam że warto poczekać ten tydzień, ponieważ zajmiemy się tą grą:
sobota, 19 listopada 2011
Chcielibyście być żołnierzami ? Na pewno wielu z was, miało takie marzenie, ale bycie żołnierzem to również wyzwanie, a w nowym Call of Duty, słowo "żołnierz", jest ważniejsze od wszystkiego innego. Chcecie wiedzieć jak wygląda nowe Call of Duty, czy warto zanurzyć się w kolejny epizod z naszymi bohaterami ? Zapraszam do przeczytania recenzji z najnowszej odsłony Call of Duty, pod nazwą Modern Warfare 3.
Fabuła w Call of Duty Modern Warfare 3, jest bezpośrednio kontynuacją fabuły z poprzedniej części. Nadal mamy zarys konfliktu, między Stanami Zjednoczonymi, a Rosją, którą wspomagają Niemcy i jakieś kraje partyzantów z Kolumbii, jeżeli dobrze pamiętam. Całość przedstawia się następująco. Jesteśmy prowadzeni za rękę przez całą grę, ale to jest właściwie normalne w tego typu grach. Nie znajdziemy w tej grze żadnych przerywników filmowych, jedynie podczas każdej misji, usłyszymy dialogi osób, które będą nam zdradzały pewne szczegóły. Oprócz tego fabułę poznajemy podczas gry, z dialogów między żołnierzami czy dowódcami. Podczas naszej przygody, będziemy odwiedzać lokalizacje takie jak: Londyn, Paryż czy Nowy Jork, podczas apokalipsy, każda z lokalizacji jest zróżnicowana, więc nie mamy złudzenia, że już tam byliśmy. Oprócz tego będziemy wracać do wspomnień, w których bierzemy czynny udział. Linia fabularna, pozwoli nam kierować kilkoma bohaterami (żołnierzami), co jest jasnym zabiegiem, ponieważ będziemy brać też udział w więcej niż jednej dywizji wojskowej.
Helikopter Delta Force w "Bitym" Jorku. |
No właśnie, grając w kampanię, trzeba się przygotować na dawkę dobrego kina. Dlaczego kina ? Bo całość wygląda jak dobry film wojenny, z perspektywy pierwszej osoby, jest tak samo zaskakujący co dynamiczny. Bez wątpienia to jeden z najmocniejszych punktów gry, całość w fabule przedstawia się w znakomity sposób. Jest ciekawie, jest miejscami zabawnie, czasem nawet smutno...ale najważniejsze jest to, że mamy troszkę do myślenia w wielu momentach. Więcej nie trzeba naciągać o tej fabule...jest genialna, to wystarczy.
Mechanika Gry, jak w każdym FPS'ie pozostaje bez niespodzianek. Przemierzamy przez kolejne misję, mordując więcej przeciwników, strzelamy do nich, strzelamy i strzelamy. Praktycznie tak ciągle, ale to właśnie FPS, tutaj nie będzie żadnej jazdy samochodem czy latania samolotem. Przez to gra jest dynamiczna. Nie znajdziemy tutaj żadnych elementów logicznych, jakby takowe były, gra zrobiłaby się śmieszna. Mamy za to całkiem dużo, przyjemnie wyglądających dodatków , które w trybie MultiPlayer, robią z nas superbohatera. Po prostu jak kto lubi, ale seria słynie z tego, że z gry na grę dodaje więcej bajerów. Mówiąc tak ogólnie, jest dobrze, wcale mi to nie przeszkadza, że występuję ciągłe strzelanie i przesuwanie się z punktu A do punktu B. Jestem zadowolony z tego, że twórcy gry nie zmieniali mechaniki, ponieważ w poprzedniej części...Modern Warfare 2, była ona przyjemna i prosta w obsłudze, łatwo się było dostosować. Wiele osób mówi, że dostajemy odgrzewanego kotleta...w sumie mają tam jakąś rację, ponieważ w mechanice się nic nie zmieniło, a teraz właśnie o niej mowa.
Jak widzimy...jest normalnie :D |
Żadnych tutaj innych elementów poza strzelaniem i wybuchami, nie znajdziemy, ale chyba się powtarzam, trudno. Tutaj jest to czysty shooter, naciągać tak o mechanice...sam się dziwię, ale więcej chyba nie ma co opisywać, recenzja może być krótka, cóż zrobić. Skoro gra jest też krótka.
Takie tam na wojnie :P |
Tutaj możemy opisać chyba trochę więcej. Zaczniemy od genialnej muzyki, skomponowanej przez Briana Tylera, która towarzyszy nam większość czasu, który spędzamy przy grze. Pamiętacie film Pojutrze ? Kiedy usłyszałem pierwszy raz muzykę z Call of Duty Modern Warfare 3, od razu skojarzyło mi się z tym filmem. Naprawdę muzyka jest prze genialna, ale zależy co kto lubi, mi przypadła do gustu nawet bardzo, dodaje klimatu zdecydowanie, podkreśla dramaturgię wszystkich wydarzeń jakie występują w grze. Co tutaj dużo pisać, posłuchajcie sami:
Naprawdę coś pięknego, wielkie gratulacje dla twórcy, czułem wszystkie emocje bohaterów na sobie, rzadko kiedy muzyka wywołuję takie uczucie. Widocznie w Activision, pracowali również mocno nad muzyką, aby każdy gracz poczuł się jakby tam był. Jeszcze raz wielkie "propsy".
Takie rzeczy tylko w Call of Duty... |
Aż tak źle nie jest ;) |
Pozostali nam jeszcze nasi przeciwnicy, którzy są wykonani w dobry sposób, chociaż niektórzy są podobni do naszych żołnierzy, czasami można się pomylić. Miałem takie przypadki w grze. Czarni osobnicy, to partyzanci, czyli nie mają żadnych hełmów, pancerzy. Po prostu przedstawiają zwykłych cywili z bronią. Właściwie żołnierze niemieccy i ruscy, są podobni do siebie, ale podczas gry będziemy się skupiać na ich wybijaniu. Nie mamy tutaj żadnych bossów, czasami pojawi się jakiś helikopter, który wedle rozumowania jest naszym przeciwnikiem, ale zawsze załatwią go nasze zabaweczki, więc żadnego problemu nie będzie. Podsumowując, Call of Duty Modern Warfare 3, nie jest zupełnie czymś nowym, ale jest znakomitą kontynuacją poprzedniczki czy poprzednika. Niestety dla graczy lubiących długie gry...okaże się ona za krótka, jej przejście zajęło mi 6 godzin i 32 minuty, na poziomie normalnym, ale ta gra nie kończy się tylko na kampanii.
P.S. Przepraszam za brak ładu, jakoś dzisiaj nie miałem weny. Za tydzień, sam nie wiem co zrecenzjuję.
sobota, 12 listopada 2011
Dead Space - Recenzja
Sam na statku pełnym krwiożerczych bestii. Co byście wtedy zrobili, gdybyście byli jedynie marnymi inżynierami, którzy jednak znają się co nieco na walce ? Odpowiedzcie sobie sami, a tymczasem zanurzcie się w tej recenzji, prosto z Martwej Przestrzeni. Dzisiaj kosmiczna recenzja Dead Space. Zapraszam !
Fabuła w Dead Space jest przegenialna, co prawda mogliśmy już spotkać z podobną tematyką i fabułą w niektórych grach, ale tutaj widać świeżość. Na początku naszej przygody, nasz dzielny główny bohater, inżynier Issac Clarke, razem ze swoją ekipą, gdzie zostali wysłani na USG Ishimura, inny statek, który miał przeprowadzić badania wydobywcze. Niestety stracono z nimi jakąkolwiek łączność, więc nie było żadnej innej drogi komunikacji. Skoro już mówimy o statku, to jak się domyślacie, ekipa dociera do niego, jednak ich lądowanie nie należy do najlepszych. Jednak nikt nie zginął, wszyscy przeżyli, zaczynają się poszukiwania. Wszystko wygląda bardzo dobrze, gdyby nie to, że na statku jest cicho i nie słychać żadnej żywej istoty...podkreślam żywej. Jednak są na nim inni goście, jednak nie są nastawieni pozytywnie na nasze przybycie. No dobrze, to nie są goście. Są to nekromorfy, zmutowane formy ludzi, które mają jeden cel...zabić żywych, brzmi kusząco ?
Nekromorf :D |
To jest chore :0 |
Przejdźmy teraz do szczegółowego opisu. Zaczniemy od garstki części RPG, mamy różnego rodzaju sklepy, gdzie możemy kupić albo sprzedać to co nam potrzebne bądź niepotrzebne. Proste w obsłudze i wygodne, przydatne, bez tego nie dałoby się przeżyć, nawet na najłatwiejszym poziomie. Więc sklepik pełni jakby trochę rolę wyboru, dlatego ten element do RPG, czy zrobiłem dobrze ? Nie wiem, to są po prostu moje refleksje.
Tutaj nie kupisz kilo kartofli. |
Skoro idziemy drogą wszelkiego rodzaju kupna, sprzedaży. Mamy też możliwość ulepszania naszego ekwipunku w specjalnych warsztatach, bo tak to można nazwać, a skoro jesteśmy inżynierem, to nie jest problem zwiększyć moc jakiejś broni. Wszystko pięknie, ale na to potrzebne są specjalne monety, które jednak nie jest tak ciężko nazbierać, wystarczy dokładnie przeszukiwać zabite nekromorfy, bo czasem skubańce, mają cenne rzeczy schowane w swoich brzuchach. Widocznie, nie tylko ludzie ich interesują. To dobrze, że jednak nasz inżynier coś potrafi, gdybyśmy sterowali jakimś sprzątaczem, może moglibyśmy ulepszyć miotłę, zabójcza miotła, to by dopiero było. Zapomniałem dodać, że w sklepie mamy również możliwość kupna nowego "stroju" czy też kombinezonu, bo nie wiem jak to dokładnie nazwać. Co za tym idzie, ulepszamy też swój R.I.G, ale o tym troszeczkę później.
Takie tam z warsztatem, po prawej ;) |
Moduł Stazy, po prawej, taka połowa odwrócona litera "C" |
Muzyki w Dead Space, praktycznie nie ma, występuje ona chyba jedynie na początku, kiedy to zaczyna się gra i na końcu, kiedy się kończy, w każdym razie zapamiętałbym gdyby było tego więcej. Podobnie jak w Batman Arkham Asylum, tutaj dźwiękiem jest otoczenie, które uzupełnia się z przeraźliwymi jękami dochodzącymi z najciemniejszych zakamarków. To właśnie odgłosy otoczenia, trzymają tutaj właściwy klimat gry, każdy nasz dalszy ruch, to obawa o stratę życia, najlepsze są jednak dźwięki, które są narastające. To znaczy, że na początku mamy cicho, cicho, cicho...a nagle za naszymi plecami znajduję się nekromorf, wtedy zazwyczaj ludzie, którzy nie lubią niespodzianek, mierzą sobie ciśnienie.
Cicho...nie mówcie mu, że jestem z tyłu - Nekromorf. |
Nowa metoda w SPA...robaczkowa. |
"Nie weszłeś" ;0 |
A za tydzień zapraszam na recenzję nowej odsłony kultowego FPS'a, a mianowicie:
sobota, 5 listopada 2011
Assassin's Creed II - Recenzja
Renesans, wyobrażaliście sobie kim byście chcieli być jeżeli moglibyście się tam znaleźć ? Ja już wiem, chciałbym być Assassinem, dlaczego ? Może dlatego, że tak genialnie wygląda gra, do której recenzji przeczytania zapraszam ! (Yodą coś zabrzmiało).
Fabuła gry jest naprawdę genialna, steruję całkiem nową postacią jest nią Ezio Auditore da Firenze, młody szlachcic z bogatej florenckiej rodziny. No właśnie, akcja rozgrywa się w latach 1476-1499, czyli aż 295 lat, po wydarzeniach z poprzedniej części. Głównym celem Ezio jest pomścić swojego ojca, który na początku przez nieuczciwy spisek pewnych ludzi, odchodzi ze świata żywych. Ezio zabiera swoją matkę i siostrę do Monteriggoni, gdzie dowiaduje się o tym, że jego ojciec był Assassynem. Z czasem odkrywa, że to nie jest błaha sprawa - zaangażowany w niego jest zakon templariuszy, do którego należą m.in jego wróg Vieri de Pazzi i jego ojciec oraz tajemniczy Hiszpan, a sprawa dotyczy m.in zamachu na Lorenzo de' Medici i Jabłka Edenu.
Szata, którą bohater będzie nosił przez całą zabawę, od tego zaczyna się właściwa część fabuły. |
Jabłko Edenu, tajemniczy obiekt. |
Po środku Niccoló Machaivelli. |
Mechnika Gry w Assassin's Creed II, całkowicie różni się od poprzednika. Mamy tutaj bardziej rozbudowany system walki, gdzie wykorzystujemy nie jedno ukryte ostrze, lecz dwa, co naprawdę wygląda bardzo efektownie przy wykańczaniu kolejnych przeciwników. O ile w Assassinie Creed mieliśmy nie za duży arsenał, a walka zaczynała być nudna po kilku starciach, tak tutaj mamy dosyć sporo rzeczy, które posłużą nam za broń, możemy wziąć nawet miotłę i nią walczyć, ale tutaj twórcą wkradł się malutki błąd i podczas walki słychać jakby miotła była z metalu bądź też żelaza, jednak to nie raz aż tak w oczy, a może raczej uszy. Każdy rodzaj broni, ma inne ciosy wykończające, ale niestety jest tylko jedna animacja dla danej broni, dlatego też podejrzewam, że dali nam aż tak spory arsenał, a w trakcie gry odkrywamy jeszcze więcej ciekawych wynalazków do ułatwienia sobie życia we Włoszech.
Między innymi ukryty pistolet :D |
Oprócz elementów walki mamy również i inne elementy, może na przykład zwiedzać podziemne świątynie i szukać w nich ukrytych skarbów, które to później odblokują nam jakieś bonusy. Możemy zrywać listy gończe z naszą podobizną, ale to zajęcie nudzi się po jakimś czasie, a niekiedy listy wiszą w naprawdę dziwnych miejscach, gdzie zwykły człowiek raczej by nie wszedł, chyba że byłby to jakiś Yamakasi albo inny parkourowiec. Zapomniałem wspomnieć, że nasz zabójca posiada "Wzrok Orła" to znaczy, że potrafi rozpoznać kto jest wrogiem, a kto jest nastawiony do nas przyjaźnie, chociaż tego co pamiętam to główne cele do zabicia, były oznaczane żółtym kolorem i nie zawsze trzeba było ich zabić. Wiele razy zastanawiałem się co robię źle i w końcu musiałem zajrzeć do jakiegoś poradnika, więc gra w sobie nie jest wcale taka prosta.
Wzrok Orła, nie tylko służy do lokalizowania przeciwników. |
Dzień dobry, kilo ziemniaków ;) |
Trzeba jeszcze wspomnieć, o tym, że w różnych sklepach możemy kupować towary nam potrzebne, ulepszenie naszego uzbrojenia znajdziemy u kowala, natomiast fiolki ze zdrowie znajdziemy u aptekarzy, których znajdziemy w różnych miejscach, a jeśli będziemy chcieli być modni, to może zakupić sobie nowe szaty, u jakiegoś projektanta, czyli po prostu musi iść do jakiegoś sklepu z odzieżą (zapomniałem jak to się tam nazywało). No i ostatnim elementem są wyścigi, ściganie się kto pierwszy ten lepszy, przednia zabawa, również niestety znudzi się po jakimś czasie. Tak więc jak widzicie, macie tutaj multum rzeczy do roboty, więc wątek fabularny nie równa się zakończeniu gry, warto zbierać te wszystkie dodatkowe bonusy, może dowiecie się czegoś więcej.
Muzyką, która będzie nam towarzyszyć podczas gry zajął się Jesper Kyd, jeżeli się nie mylę, ale wiele źródeł podaje właśnie tego artystę. Gdyby miał powstawać film o świecie Assassynów, to chciałbym aby to właśnie ten człowiek tworzył do niego muzykę, bo robi to fenomenalnie, a przyznam szczerze, że co raz częściej do gustu przypada mi muzyka instrumentalna, czy tam też z chórem w roli głównej. Muzyka dodaje grze klimat zdecydowanie podkręca akcję i atmosferę panującą w życiu naszego bohatera. Dla pana Jespera, należy się duże piwo, a jeśli nie pije to duży soczek.
Otoczenie w Assassin's Creed II to kolejny pretekst tylko po to aby zagrać w tą produkcję. Lokalizacje są naprawdę wykonane w bardzo realistyczny sposób, właśnie tak wyobrażałem sobie renesansowe Włochy i Wenecje. Świetna robota, budowle nie są takie same, widać na pierwszy rzut oka, że nad każdą ważną budowlą np. nad Bazyliką Św.Piotra, pracowano wiele dni aby oddać dokładnie każdy szczegół. Budowle jakie spotkamy wypisałem w "Fabule", więc wymieniać ich jeszcze raz chyba nie jest warto. Więc można się wybrać spokojnie w wycieczkę po Włoszech bez wychodzenia z domu, w dodatku wchodzić wszędzie do środka dosłownie za darmo, czyż to nie brzmi pięknie ? Może i tak, ale tak mówiąc serio, Włochy teraźniejsze również są piękne i warto się tam wybrać, to nie jest reklama bo mi za to nie płacą.
Skoki po Santa Maria Del Fiari :D |
Dla każdego wystarczy, spokojnie ! |
Przepraszam za wielkość obrazków, coś mi się zepsuło w programie i musiałem improwizować ;)
W tym tygodniu nie zdradzę wam co będzie za tydzień, chcę was zachęcić do odwiedzania tego blogu. Zapraszam za tydzień ; )
Subskrybuj:
Posty (Atom)